Hitem trzeciej kolejki pierwszej ligi miał być mecz „na szczycie” w Bielsku, gdzie mierzyły się dwie pierwsze drużyny tabeli. Było jednak tylko „tak sobie”; ani widowisko, ani wynik nikogo z zainteresowanych zadowalać nie mogą. Co poza tym słychać na zapleczu Ekstraklasy?
W telegraficznym skrócie:
- Remis za remisem; tylko trzy zespoły zgarnęły pełną pulę.
- Lider postrzelony, ale wciąż ten sam.
- Górnik wciąż pogrążony we śnie (może śni o Pucharze Polski?).
- Tychy szaleją z radości – derby dla GKS-u.
- Beniaminek z Puław wskakuje na podium.
- GieKSa wciąż poniżej oczekiwań.
- Sandecja z pierwszym zwycięstwem w sezonie.
Miedź Legnica – Olimpia Grudziądz 0:0
Legniczanie zawiedli w roli jednoznacznego faworyta. Dominacja i pełna kontrola to za mało, gdy okazji do strzelenia gola jak na lekarstwo, a do tego w bramce gości bardzo dobrze spisuje się Jakub Wrąbel. Tym samym Olimpia zapisuje pierwszy punkt na swoim koncie, a Miedź – choć od dawien dawna bez porażki – raczej niepocieszona.
Znicz Pruszków – Chrobry Głogów 0:0
W końcu punkty dla obu zespołów. Co więcej, rozdane sprawiedliwie, bo na wygraną w tym meczu nikt nie zasłużył. Pierwsza połowa pod znakiem inicjatywy gości, w drugiej ożywił się Znicz. Zambrowski nie wykorzystał jednak zamieszania w polu karnym w 76. minucie. Więcej emocji? Nie w Pruszkowie.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wigry Suwałki 1:1 (Podgórski 36 – Kądzior 69)
Dwa zwycięstwa w lidze, w końcu w pełni otwarty Stadion Miejski w Bielsku-Białej – nic, tylko w dobrym stylu udowodnić kibicom, że przegrana w meczu pucharowym z Lechem to tylko wypadek przy pracy. A jednak nie było ani zwycięstwa, ani wyjątkowego stylu. Podgórski wprawdzie strzelił ponownie, ale tym razem gola nie dołożył Demjan. Wystarczyło jedynie na remis – mimo optycznej przewagi Górali, mimo wystraszonej, asekuracyjnej postawy gości. Tak czy siak, na fotelu lidera jeszcze bez zmian.
Pogoń Siedlce – Sandecja Nowy Sącz 0:3 (Piszczek 28, Małkowski 32 (k), Słaby 90)
Pierwsze zwycięstwo Sandecji w tym sezonie. Trudno, by skończyło się inaczej, skoro goście od początku mieli spotkanie pod kontrolą, a u gospodarzy trudno dopatrzyć się kogokolwiek zasługującego na wyróżnienie. W zespole z Nowego Sącza różnicę robili Piszczek i Małkowski. Pierwszy otworzył wynik spotkania i wywalczył rzut karny, drugi jedenastkę skutecznie wyegzekwował i wybiegał swoje na boisku.
GKS Katowice – Chojniczanka 1:1 (Foszmańczyk 2 – Niedziela 8)
Znacząca przewaga optyczna to nie wszystko, potrzeba jeszcze szczęścia. Gdy już w 2. minucie piłka zatrzepotała w bramce gości, wydawało się, że katowiczanie mają je tym razem po swojej stronie. A jednak nic z tych rzeczy! Już kilka minut później futbolówka, odbijając się od słupka GieKSy, pechowo wpada wprost pod nogi Bartłomieja Niedzieli, a chojniczanie do końca spotkania na tyle skutecznie się bronią, że punkt to wszystko, co udaje się ugrać.
Wisła Puławy – Drutex-Bytovia 2:1 (Nowak 76, Głaz 90 (k) – Wróbel 39 (k))
Piorunujący start Wisły w lidze. Tym razem meczem, w którym przegrywała aż do 76. minuty, zapewniła sobie trzecie miejsce w tabeli, a różnica punktowa dzieląca ją od drugich Wigier i pierwszego Podbeskidzia jest… żadna.
Stal Mielec – MKS Kluczbork 1:1 (Radulj 90 (k) – Kubiak 74 (k))
Trzeci z rzędu remis Stali. Tym razem wielkie „uff”, bo punkt uratowany dosłownie w ostatniej chwili, po rzucie karnym. Wcześniej, po stracie gola, gospodarze wprawdzie rzucili się do odrobienia straty, nie grzeszyli jednak skutecznością. Gracze z Kluczborka poza punktem z pewnością wywieźli też z Mielca rozczarowanie.
GKS Tychy – Górnik Zabrze 2:1 (Świerczok 2 (k), Mańka 90– Gergel 86)
Spotkanie po latach i pierwsze historyczne zwycięstwo tyszan w derbach. Na brak dynamiki narzekać nie można, zagrożenia pod bramką jednak Górnicy stworzyć póki co nie potrafią. Ledwo wyszarpany punkt zabiera im w ostatnich sekundach były kolega z drużyny, Maciej Mańka. Zresztą goli zabrzanie mogli stracić więcej – tu kłaniać się powinni swojemu golkiperowi, który obronił dwa uderzenia Świerczoka, w tym rzut karny.
Stomil Olsztyn – Zagłębie Sosnowiec 0:0
Bez goli i bez rewelacji. Po stronie Olsztyna – lepsze sytuacje, ale brak wykończenia. Po stronie Sosnowca – kontuzja lewej nogi kapitana, Sebastiana Dudka, i debiut francuskiego napastnika, Sanogo Vamara, w ostatnich minutach spotkania. Poza tym nic godnego odnotowania.