Zakończone kwalifikacje do europejskich pucharów, nie będzie przekładania meczów! Teraz każda kolejka będzie już liczyła po 9 spotkań, a po drodze nadrabiać będziemy zaległości. Zapraszam na parę słów podsumowania i wolnych wniosków w ramach MADEJki, czyli Magazynu Autorskich Dociekań Ekstraklasowej Jakości, w której omówię wydarzenia 7. kolejki Ekstraklasy.
Mamy 2 drużyny w Europie!
Tak jest! Udało się! Chociaż Rakowowi ostatecznie nie udało się wyeliminować Kopenhagi, to swoją przygodę kontynuować będzie w Lidze Europy i to w całkiem doborowym towarzystwie, bo w grupie trafili na Atalantę, Sporting i Sturm Graz. O awans będzie więc piekielnie ciężko, aczkolwiek już o trzecie miejsce, dające spadek do Ligi Konferencji na wiosnę może być deczko łatwiej. Z pewnością jest to cel realny, nie żadne science fiction. Legia z kolei awansowała dopiero po serii rzutów karnych, ale trzeba Wojskowym przyznać – ostatnimi czasy opanowali konkurs jedenastek do perfekcji, w każdym z ostatnich trzech wygrywając w stosunku 6:5. W grupie Ligi Konferencji zagrają w nagrodę z Aston Villą, Alkmaar i Zrinjski. Bośniacy jak najbardziej w zasięgu, ale z Holendrami i Anglikami będą ciężary. A należy nadmienić, że tu już nie ma poduszki bezpieczeństwa i tylko dwie drużyny zagrają w pucharach na wiosnę. Czy Legia ma szanse? Jakieś na pewno, to tylko sport, ale przyznać należy, że musieliby sprawić sporą niespodziankę. W każdym razie losowanie obu pucharów i ich zasady zostały ustalone w taki sposób, aby mecze naszych eksportowych drużyn się nie pokrywały. Dlatego w sześć jesiennych wieczorów będziemy mogli podziwiać najpierw Raków, potem Legię albo też nastąpi odwrócona kolejność.
Podwójna porażka Pogoni
Odpadnięcie Pogoni z pucharów oznaczało, że zwolnił się termin na rozegranie zaległego meczu ze Śląskiem. Tak też było w środę. Dla Portowców jednak czekanie z rozegraniem tego meczu nie przyniosło żadnych skutków – ani nie pomogło wyeliminować belgijskiego Gent, ani nie przyczyniło się do lepszej postawy w meczu z Wrocławianami, którzy imponują na początku sezonu. Oczywiście prym wiedzie Erik Exposito, którego do końca okna transferowego kusił Raków, ale ostatecznie władze Śląska zdecydowały się odrzucić oferty Mistrzów Polski, ryzykując jednocześnie odejściem Hiszpana za darmo. No właśnie! Czy to jest ryzyko? W moim odczuciu nie, z prostej przyczyny – Exposito może pomóc Śląskowi w pewnym i spokojnym utrzymaniu, czym „zarobi” dla klubu zdecydowanie więcej. Dwie Wisły mogły się na własnej skórze o tym przekonać. Najpierw dwa lata temu ta krakowska była pewna swego, sprzedając choćby Yeboaha, żeby potem spaść z ligi. Podobnie jej płocka imienniczka zrobiła rok temu z Davo. Po sprzedaży swych gwiazd spadła wyraźnie jakość, a potem spadły też oba kluby. Przy imponującej postawie i wynikach Wrocławian trzeba też pochylić się na grze Portowców, którzy zdają się być na przeciwnym biegunie. Oni z kolei wyniki osiągają po prostu złe, a to coraz bardziej pachnie zmiana trenera… Choć nawet gdyby Gustafsson poleciał, nie będzie pierwszym, którego w Ekstraklasie w tym sezonie „odstrzelono”… W regularnej już kolejce w weekend Szczecinianie nie zmazali plamy i – tym razem na wyjeździe – ulegli Zagłębiu Lubin. Najmocniej w tej porażce może boleć fakt, że była ona po prostu zasłużona – drużyna Fornalika była w niedzielę lepsza piłkarsko. Miedziowi z kolei wpadli w sinusoidę, gdzie porażki przeplatają wygranymi. Brzmi znajomo, bo ich wyniki często się tak układały. Mam jednak wrażenie, że tym razem będzie lepiej i częściej będą wygrywać.
Fala wznosząca we Wrocławiu
A jeśli już wspomniałem o zaległym meczu i wygranej Śląska, to warto podkreślić też ich potwierdzenie formy w weekend z Jagiellonią. Sam mecz zapowiadał się wyjątkowo (i zaskakująco) hitowo z powodu dobrych wyników i gry obu drużyn. Jaga, mająca problemy z seryjnym wygrywaniem, nagle nieoczekiwanie wygrała 4 mecze z rzędu, Ich licznik na tym się jednak zatrzymał, bo we Wrocławiu Magiera i spółka powiedzieli „basta!”. W samym meczu widoczna była przewaga posiadania piłki przez Jagę, ale Śląsk wyczekiwał swoich okazji i znalazł je w drugiej połowie. Tym zwycięstwem wyprzedzili Dumę Podlasia, aczkolwiek oba zespoły plasują się w czubie i mogą być ze startu sezonu zadowolone.
Pierwsza domowa porażka
Z jednej strony nic nie może wiecznie trwać, chociaż były to dopiero dwa domowe zwycięstwa ŁKSu. Patrząc z innej strony – oba mecze wygrane w ostatniej chwili, przez co to szczęście (czy umiejętność wbicia gonga na koniec) musiało kiedyś Łodzian opuścić. Wygrać tam przyszło Warcie, która szybko napoczęła rywala, ale też nie odpuszczała, mając w pamięci karę, jaka ich może spotkać i w drugiej połowie podwyższyli prowadzenie po karnym. Dla Poznaniaków również był to premierowy wynik, tyle że tym razem rozchodzi się o wyjazdową wiktorię.
Bramkowy remis po ciekawym meczu
Piątkowy wieczór uraczył nas meczem Ruchu ze Stalą, gdzie więcej działo się w pierwszej połowie, wtedy też padły bramki, a mecz zakończył się na podziale punktów. Takie zestawienie drużyn może nie brzmiało zbyt ekskluzywnie pod względem piłkarskim, a jednak na boisku było ciekawie, zwłaszcza w pierwszej odsłonie. Na uwagę zasługiwała liczba strzałów obu drużyn, nikt nie chował się za podwójną gardą. Swoje premierowe trafienie w Ekstraklasie zaliczył Szczepan, który asystował już kolegom, ale sam na bramkę musiał czekać aż do kolejki nr 7. Druga połowa była już mniej dynamiczna, przewagę niby miał Ruch, ale nie udokumentowali tego Chorzowianie. Nad tym muszą z pewnością popracować, bo dotychczas wygrali zaledwie jedno spotkanie, a już po przerwie reprezentacyjnej Wielkie Derby Śląska, które nie zapowiadają się sportowo na wielkie święto. Futbol bywa przewrotny i w tym upatruję szansy na fajny mecz i sporo emocji.
Piast „Remis” Gliwice
Patrzymy z jednej strony – Piastunki wygrały zaledwie jeden mecz (chociaż akurat z Mistrzem), podobnie jak Ruch, więc słabiutko. Druga strona medalu to ledwie jedna porażka. Wypada zadać pytanie – czy jest aż tak źle, czy wręcz przeciwnie? Jak na potencjał Gliwiczan, to z pewnością obecne wyniki pozostawiają niedosyt. Pocieszeniem może być dla postronnych kibiców, że przynajmniej przy tych podziałach punktów czasem zagrają niezły mecz. I tak było w Radomiu, gdzie odbył się szalony z obu stron spektakl. Narzucone wysokie tempo, dużo sytuacji, świetna dyspozycja Posiadały w bramce Radomiaka, ale też nieskuteczność gospodarzy. Skończyło się na jednobramkowym remisie, ale tak naprawdę wynik mógł pójść w sobotę w każdą stronę. Takich spotkań chcemy więcej!
Bezbramkowe wyzwanie Pasów?
Wciąż niepokonana Cracovia zagrała drugi mecz z rzędu na zero z tyłu. Problem w tym, że ta sama liczba pojawiła się także przy bramkach zdobytych. Martwić może to, że ten bezbramkowy wynik zaliczyli z Koroną – najsłabszą obecnie drużyną. Owszem, martwić, ale czy dziwić? Ostatnie sezony to ciągłe rozczarowania z tymi słabszymi albo beniaminkami. Tu nie było blamażu, tylko remis, utrzymanie statusu niepokonanej. W tym dorównuje im tylko Legia, ale ona zagrała 5 meczów, a Pasy jeden więcej. Oddać trzeba Zielińskiemu i drużynie, że przez dużą część meczu mieli przewagę, ale nijak nie potrafili jej udokumentować, a Korona z kolei nie była w stanie zamienić na bramkę któregoś ze stałych fragmentów gry. Obie drużyny łączy, że w kolejnej kolejce zagrają z drużynami w kryzysie albo też po prostu słabiej dysponowanymi – Korona z Pogonią, a Cracovia z Widzewem, gdzie debiutować będzie nowy trener po zwolnieniu Niedźwiedzia.
Wciąż się nie otrząsnęli
Awans Rakowa i Legii do fazy grupowej europejskich pucharów przy blamażu Lecha oznaczał jedno – Kolejorz niejako wyrasta na faworyta w mistrzowskim wyścigu albo przynajmniej jego szanse zdecydowanie wzrastają. Warunkiem koniecznym musi być błyskawiczne otrzeźwienie po Trnavie i punktowanie w lidze. Z tym jednak ciągle kłopot i porażka ze Śląskiem była preludium do zaledwie remisu u siebie z Górnikiem. Przy takiej kadrze chluby to nie przynosi na pewno, tym bardziej, że przegrywali i w końcówce meczu zdołali doprowadzić do remisu. Zdaje się, że przerwa na kadrę przyszła dla Lecha w odpowiednim momencie – będą mieć więcej czasu, aby sobie wszystko poukładać, a zaraz po niej grają derby Poznania. Niby na wyjeździe, a jednak u siebie, patrząc choćby na te okoliczności i historię najnowszą tych starć, nic innego niż 3 punkty dla Lecha nawet nie biorę pod uwagę. Czy to będzie wystarczający bodziec? Dla Kolejorza – oby, bo przeciwnicy nie śpią i fakt gry w Europie nie wyklucza udanego łączenia tych frontów walki.
Legia w Klasyku zwalnia trenera rywali
Nad Januszem Niedźwiedziem już w rundzie rewanżowej poprzedniego sezonu, kiedy notowali fatalne wyniki, wisiała dymisja. Wtedy utrzymał posadę i od początku nowej kampanii miało być lepiej. Poprawa, o ile była, okazała się niezbyt zadowalająca dla władz w Łodzi i zdecydowali oni o rozłące i zatrudnieniu Daniela Myśliwca. Młodego trenera, obiecującego, ale raczej potrzebującego czasu na wdrożenie swojej filozofii do gry. Czy dostanie wymaganą ilość czasu i pokładów cierpliwości? Legia w meczu z Widzewem wygrała dość przekonywująco, zostając liderem z dwoma zaległymi meczami do rozegrania. Niedzielny mecz mogli piłkarze Runjaicia zagrać na euforii po wyeliminowaniu Midtjylland i właśnie chyba ewentualne zmęczenie przekłuli w ekscytację i widać to było na boisku, szczególnie w drugiej połowie. Dublet zaliczył Muci, który jest w wysokiej formie i aż strach myśląc o naszej reprezentacji i zbliżającym się meczu właśnie z Albanią na wyjeździe.
Wygrana jak w encyklopedii futbolu
Na koniec niedzieli i jednocześnie kolejki, Mistrz Polski gościł u siebie Puszczę Niepołomice. Sami gospodarze, zawiedzeni z pewnością odpadnięciem z elitarnej Ligi Mistrzów, jednocześnie szczęśliwi awansem do fazy grupowej Ligi Europy, byli absolutnym faworytem rywalizacji i tak też potoczył się ten mecz. Dwie bramki w pierwszej połowie ustawiły mecz i Medaliki mogły na spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku, nie przemęczając się. Puszcza, choć przez wielu chwalona, nie będzie sprawiać zawsze niespodzianki w meczach z polskimi ligowymi potentatami. Teraz będzie dodatkowo jeszcze ciężej po tym, jak kontuzji doznał podstawowy bramkarz i młodzieżowiec, Kewin Komar. Jego imię i nazwisko przewijało się w ostatnich dniach przez wszystkie przypadki w mediach. Niestety dla niego nie były to artykuły pochwalne, ale temat na tyle głośny, że pewnie wszyscy o tym słyszeliście i macie wyrobione zdanie w jego sprawie.
Ciekawostki odnośnie 7. Kolejki Ekstraklasy
2 – liczba asyst bramkarzy w meczu Legia – Widzew. Co ciekawe, to obaj zaliczyli po jednej asyście w pierwszej połowie spotkania.
41 – liczba dośrodkowań Lecha w meczu z Górnikiem. Pokazuje to, w jaki sposób chcieli ukąsić rywali. Może była w tym jakaś metoda, bo raz im się udało i Czerwiński doprowadził do wyrównania. Na wyobraźnię może działać fakt, że te 41 dośrodkowania to dwukrotnie więcej niż większość drużyn w tej kolejce.