statystykiśląwar

Mecz godnych siebie rywali

Pojedynek czwartej i piątej ekipy poprzedniego sezonu spełnił wszelkie oczekiwania. Poznaniacy wprawdzie nie wzięli rewanżu za porażkę 2:3 z poprzedniego sezonu, która zaważyła na tym, że to Śląsk obecnie gra w eliminacjach do Ligi Konferencji, ale po raz kolejny pokazali, dlaczego są nazywani „Swojską bandą”.

Niby piłka była po stronie Śląska, ale sytuacje tworzyła Warta. Najpierw Szromnikowi próbował zagrozić Kuzimski, ale jego strzał został przez bramkarza obroniony. W 27. minucie były golkiper Arki musiał skapitulować. Zagranie w pole karne Czyża, trafiło do Grzesika, który strzałem głową otworzył wynik tego spotkania. To nie był koniec popisów Szymona Czyża. W 38. minucie zgrał piłkę do Corryna, którego mocny strzał z dystansu zdołał obronić Szromnik. „Zieloni” nie byli zdecydowanie lepsi, ale ich prowadzenie do przerwy było zasłużone.

Jacek Magiera postanowił nie czekać, aż desygnowana przez niego jedenastka odmieni losy meczu, więc wpuścił na boisko Pawłowskiego i Picha. I to właśnie oni przyczynili się do tego, że już po pięciu minutach na tablicy wyników widniał remis 1:1. Pawłowski wypatrzył wbiegającego Słowaka, który minął kilku obrońców rywala i oddał skuteczny strzał na bliższy słupek. Wyrównująca bramka tylko jeszcze bardziej napędziła WKS. Jeszcze większy popis indywidualnych umiejętności mogliśmy zobaczyć przy golu Erika Exposito. Kiedy wydawało się, że z jego akcji nic nie wyniknie, przyspieszeniem i nienaganną techniką oszukał defensorów Warty z bramkarzem na czele. Lis nawet nie rzucił się do strzału, który odbił się od słupka i wpadł do strzeżonej przez niego bramki. Hiszpan jest w kapitalnej formie i nic dziwnego, że coraz bardziej przesądzone wydaje się być jego odejście. Gospodarze ostatecznie tego meczu nie wygrali. Wynik na 2:2 ustalił Mateusz Czyżycki, ale całkiem możliwe, że bramki by nie było, gdyby nie rykoszet Lewkota. Wcale takim wynikiem mecz się nie musiał zakończyć. Po stronie gospodarzy swoje szanse zmarnowali Pich i Piasecki, a w ostatniej akcji meczu Grzesik huknął w poprzeczkę.

Po domowym meczu pucharowym z Araratem Śląsk pojedzie do Krakowa, aby na stadionie przy ul. Kałuży powalczyć z Cracovią o pierwsze ligowe zwycięstwo. Ten sam cel będzie przyświecał „Swojskiej bandzie”, która w Grodzisku Wielkopolskim podejmie innego pucharowicza, czyli szczecińską Pogoń.