W ostatnim sobotnim spotkaniu 24. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa Śląsk Wrocław zremisował z Lechią Gdańsk 1:1. Ten wynik nie ucieszył nikogo, a już na pewno podopiecznych Piotra Stokowca, których strata do podium wynosi 3 punkty, lecz mają mecz więcej od Rakowa Częstochowa.
Efekt nowej miotły w Śląsku Wrocław zaczyna się sprawdzać. Jacek Magiera, który zastąpił Vitzeslava Lavickę tchnął w ekipę z Dolnego Śląska nową energię. Od początku spotkania gospodarze starali się kreować grę i już w 8. minucie Exposito strzelił bramkę dającą prowadzenie. Hiszpan, który dotychczas był mocno krytykowany zaczyna chyba wracać do formy co pokazały również kolejne akcje, lecz brakowało w nich odrobinę skuteczności. Niestety rozregulowany celownik kosztował bardzo wiele gospodarzy, bo po fatalnym błędzie Waldemara Soboty, Tomasz Makowski doprowadził do wyrównania w 34. minucie. Chwilę przed zakończeniem pierwszej połowy wrocławianie powinni wyjść na prowadzenie, ale Patryk Janasik nie potrafił wykorzystać kapitalnego podania Krzysztofa Mączyńskiego.
W drugiej połowie Lechia próbowała przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, lecz Jacek Magiera mądrze ustawił swój zespół, dzięki czemu ofensywni piłkarze Piotra Stokowca nie potrafili nabrać rozpędu. Swoje sytuacje miał Łukasz Zwoliński, lecz nie potrafił ich wykorzystać. Remis powoduje, że świetnie grająca do tej pory Lechia traci 3 punkty do Rakowa, który wygrał swoje spotkanie w tej kolejce i ma jeden zaległy mecz. Śląsk pokazuje, że pod wodzą nowego szkoleniowca zaczyna łapać wiatr w żagle i końcówce sezonu może jeszcze mocno namieszać w czołówce.