W meczu czwartej kolejki LOTTO Ekstraklasy białostocka Jagiellonia w imponującym stylu pokonała beniaminka z Gdyni.
Zabójczy duet
To co dzisiaj wyrabiali na murawie Stadionu Miejskiego w Białymstoku Konstantin Vassiljev i Fiodor Cernych nie mieści się w głowie. Albo strzelali, albo asystowali. Totalna dominacja Estończyka i Litwina. Nagroda „Piłkarza Miesiąca” zdecydowanie dodała mocy dla Vassiljeva, a Cernych wreszcie zaczyna spłacać dług zaufania, które okazuje mu Michał Probierz. U każdego zawodnika Jagi widać wolę walki i zaangażowanie. Tego brakowało w poprzednim sezonie i tym samym wyniki były zupełnie odwrotne niż obecnie. Są też i gorsze informacje dotyczące Jagiellonii. Kibiców „Dumy Podlasia” może niepokoić fakt, iż kolejny obrońca nabawił się urazu. Po Ivanie Runje przyszedł czas na Piotra Tomasika. Dzisiejszy pojedynek pokazał, że Marek Wasiluk to półka zdecydowanie niższa od Chorwata. Ciekawe jak będzie z Jonatanem Strausem, ale i on w drugiej połowie nie zachwycał. Przynajmniej do niedzieli w Białymstoku będą mieli lidera. Kto by się spodziewał tego na początku rozgrywek?
„Zapomnieliśmy wyjść na boisko”
Szydera i ironia, ale bardzo możliwe, że takie wytłumaczenie po tym meczu mieli podopieczni Grzegorza Nicińskiego. Niby udało się dla Dawida Sołdeckiego strzelić honorową bramkę, jednak wynikało to bardziej ze złego ustawienia formacji defensywnej białostoczan. Chwalony za dobre występy w poprzednich kolejkach pomocnik, Yannick Sambea został zmieniony po pierwszych 45 minutach i chyba nikogo to nie zdziwiło. Nawet Mateusz Szwoch, który próbował ciągnąć grę „Arkowców” wyglądał miernie. Przy tak słabej formie dnia kluczowych zawodników nie można było marzyć o korzystnym wyniku. Bardzo słabe zawody zaliczył również Konrad Jałocha. I nie jest to związane z tym, że były bramkarz m.in. Legii puścił aż cztery gole. Takie coś zdarza się nawet najlepszym. Mierzący 200 centymetrów Jałocha bronił bardzo niepewnie, w jednej z akcji sprokurował nawet trafienie reprezentanta Litwy, Fiodora Cernycha. Zimny prysznic przyda się dla zespołu beniaminka. Niciński musi wyciągnąć z tego spotkania odpowiednie wnioski. Powinno to zaprocentować w przyszłości.