To była runda Lechii Gdańsk, to przede wszystkim była runda Piotra Stokowca. Jego praca zasługuje na wielki szacunek, bo z drużyny, która była bliska rycia o dno tabeli stworzył najkonkretniejszą ekipę w lidze, jeśli chodzi o efektywne korzystanie ze swojego potencjału. Nie dziwi więc obecność w jedenastce rundy aż czterech piłkarzy z Gdańska.
Kuciak stanowił podporę, która wybroniła drużynie spokojnie dwucyfrową liczbę punktów, a takimi meczami jak choćby z Cracovią buduje sobie powoli w Lechii mały pomnik. Mladenović to chyba najbardziej pozytywne zaskoczenie tej jesieni i jeden z największych wygranych kadencji Stokowca. Haraslin po krótkotrwałym słabszym okresie pokazał, że jest czołowym skrzydłowym ligi, a prezes Mandziara z pewnością zaciera ręce na myśl o przyszłym przelewie za jego transfer. Kibice w Gdańsku mogli się nieco obawiać, że po odejściu brata Flavio Paixao dosyć mocno spuści z tonu, ale stało się wręcz przeciwnie. Jest najlepszym strzelcem drużyny, a w liczbie goli w lidze przeskoczył już brata. Na wiosnę może powtórzyć jego osiągnięcie i też zdobyć koronę króla strzelców.
Pogoń Szczecin z najlepszym środkiem pola w lidze? Naszym zdaniem tak. Podstawski i Drygas byli jednymi z najrówniej grających piłkarzy w całej Ekstraklasie, nie schodząc poniżej bardzo solidnego poziomu. Błyskawiczny awans Pogoni w tabeli i złapanie kontaktu z czołówką to w dużej mierze ich zasługa. Nic dziwnego, że co raz głośniej mówi się o ich powołaniu do reprezentacji, szczególnie w przypadku Podstawskiego. Drygas indywidualnie rozgrywa najlepszy sezon w karierze, a liczby goli zazdrości mu z pewnością spory procent ligowych napastników.
Michał Janota i Petteri Forsell to dwa nazwiska, których szczerze mówiąc najmniej byśmy się spodziewali w takim zestawieniu. Mniej więcej przed rokiem obaj byli na mocnym zakręcie w swoich karierach, bo odbili się od drzwi w Ekstraklasie i pozycje musieli odbudowywać na jej zapleczu. Obu panom wyszło to na dobre, bo wracając do ligi nie pukali grzecznie do jej drzwi tylko po prostu weszli razem z futryną. Dwucyfrowe liczby w klasyfikacji kanadyjskiej i utrzymanie swoich zespołów w walce o górną ósemkę – to musi robić wrażenie.
Igor Angulo i jego skuteczność jest promykiem nadziei dla niezwykle męczącego się w tym sezonie Górnika. Mimo dużo mniejszej pomocy kolegów Hiszpan wciąż strzela jak na zawołanie i jest liderem klasyfikacji strzelców wspólnie z Flavio Paixao. William Remy był najpewniejszym punktem Legii tej jesieni, chyba jedynym, który trzymał stałą dyspozycję na przestrzeni całej rundy. Rafał Pietrzak tydzień po tygodniu starał się udowadniać, że powołania od Jerzego Brzęczka nie były na wyrost. Dosyć skutecznie mu się to udawało, trzeba przyznać.
Tak jak Lechia zdominowała najlepszą jedenastkę jesieni, tak Górnik musiał zdominować najgorszą. Jeden Angulo, niestety dla kibiców z Roosvelta, wiosny nie czyni. Tomasz Loska zaliczył jeden z większych ligowych zjazdów w ostatnich latach. W obronie z takimi zawodnikami jak Gryszkiewicz czy Wolniewicz mogłyby być trudności w utrzymaniu się w lidze szóstek, a co dopiero w Ekstraklasie. Kamil Zapolnik miał być wsparciem dla Igora Angulo, ale częściej okazywał się zbędnym balastem.
Co łączy Adama Matuszczyka, Filipa Piszczka i Farshada? To, że z każdym z nich wiązano mniejsze bądź większe nadzieje. Żaden z nich jednak nie wypełnił ich nawet w minimalnym stopniu. Matuszczyka na ławkę posadziła lubińska młodzież, Piszczek dopiero w ostatnich dwóch meczach zaczął przypominać profesjonalnego napastnika, a cuda Farshada skończyły się na efektownym przyjęciu piłki w pierwszej kolejce. Szału nie było, delikatnie mówiąc.
Przykro patrzy się też na co raz mocniejszy spadek formy Michała Pazdana, który w Legii zaczyna być po prostu kulą co raz mocniej ciążącą u nogi. Władzom zależy na jego transferze, problem w tym, że sam Pazdan na boisku zbytnio się do tego nie przyczynia. Nie wiemy z kolei co myśleli działacze Zagłębia Sosnowiec dochodząc do wniosku, że w walce o utrzymanie może pomóc im Piotr Polczak. Okazało się to strzałem w stopę i to na tyle mocnym, że Zagłębie może się z tego nie wykaraskać.
Roman Bezjak i Maciej Gajos to przypadki dosyć podobne. Na obu kibice odpowiednio Jagiellonii i Lecha narzekają od dłuższego czasu, ale obaj co jakiś czas dają jakiś pozytywny sygnał, że może coś z tego jeszcze będzie. Ta jesień pokazała jednak, że chyba nie będzie.