Legia Warszawa w Szczecinie bezbramkowo zremisowała z Pogonią. Mecz czołowych ekip ligi w tym sezonie nieco zawiódł z powodu braku bramek. Ale koniec końców oba zespoły kończą fazę zasadniczą na podium.
Sporo walki na początek bez większego efektu
Jako pierwsi na bramkę rywali ruszyli gospodarze. Wbiegał w pole karne Zwoliński, ale za mocno się wyrzucił i z akcji nic nie wyszło. Od początku tego meczu bardzo wysokim i agresywnym pressingiem grała Legia, mało miejsca miała Pogoń by rozegrać akcję w momencie przejęcia piłki , ale obie ekipy miały mało miejsca w środku pola, gdzie trwała zażarta walka. W 10.min. dośrodkował Duda, piłka została wybita przed pole karne przez Fojuta, dopadł do niej Aleksandrow, ale zabrakło mu precyzji przy uderzeniu. Można było trochę narzeka na tempo tego meczu. Po blisko kwadransie Legia miała znakomitą okazję na pierwsze trafienie. Mocno dośrodkował z lewego skrzydła Hlousek, miał sporo wolnego miejsca, piłkę uderzał głową Prijović, niestety futbolówka przeleciała w niedużej odległości obok bramki, a było naprawdę bardzo blisko. Pogoń starała się odgryzać, co jakiś czas wychodzi ła z szybkim atakiem, brakowało jednak dokładności .
Obie ekipy w natarciu, ale ciągle bez bramek
W 27.min. po raz pierwszy od sytuacji Prijovicia dobrą okazję stworzyła Legia. Uderzał Łukasz Broź, ale Kudła stanął jednak na wysokości zadania i sparował próbę defensora na rzut rożny. Kilka chwil później Murawski przegrał pojedynek z Hlouskiem, wydaje się jednak, że wcześniej mógł podać do jednego z kolegów, bowiem gospodarze wychodzili w czterech przeciwko zaledwie dwóm rywalom! Niedługo po tym ponownie szansę mieli gospodarze, Gyurcso dośrodkował z lewej strony, defensorzy Legii wybili przed pole karne, jednak był tam Frączczak. Zdecydował się na uderzenie, które mogło zaskoczyć Malarza. Nie trafił jednak w bramkę. W 34.min. Duda zgrywał do Guilherme, ten po starciu z Listkowskim padł na murawę, gwizdek sędziego jednak milczał i można dyskutować o tej sytuacji bowiem faul był ewidentny. Minutę po tym Legia dalej była w natarciu, Hlousek dostał dobrą piłkę na lewej flance, ale nie zdołał zrobić z niej użytku, momentalnie doskoczył do niego obrońca i akcja zwolniła na tempie. Obie ekipy miały swoje szanse, obie jeszcze przed przerwą mogły trafić do siatki, lecz goli w pierwszej połowie się nie doczekaliśmy. Szczególnie druga połowa I części spotkania mogła się spodobać i zwiastowała emocje po przerwie.
Kolejny (niesłusznie?) niepodyktowany karny
Po przerwie to Pogoń mogła otrzymać jedenastkę, ale również w tym wypadku sędzia nie użył gwizdka. Po dośrodkowaniu w pole karne Legii z prawej strony boiska, w szesnastce Jędrzejczyk interweniował, zatrzymując piłkę ręką. Suma summarum wyszło na remis biorąc pod uwagę sytuację z pierwszej połowy. Trzy minuty później Murawski dostrzegł Gyurcso, ten wpadł w pole karne, zaprosił do tańca obrońców stołecznej ekipy i… padł na murawę. Zdaniem sędziego jednak symulował i został za to ukarany żółtą kartką. W pierwszych minutach tej części gry Legia nie mogła rozwinąć skrzydeł, to gospodarze byli bardziej aktywni i naciskali. W końcu w 57.min. Legia miała okazję, Aleksandrow zagrał piłkę ponad głowami obrońców, Nikolić znakomicie wybiegł na pozycję i znalazł się przed Kudłą, lecz zdaniem arbitra był na spalonym. W 63.min. Dwaliszwili szukał zagrania „w uliczkę” do Zwolińskiego, jednak podawał za lekko. Chwilę później piłka trafiła na lewe skrzydło Pogoni, dośrodkowanie Gruzina w pole karne, Malarz interweniował niepewnie, ale w końcu złapał piłkę. W ostatniej fazie spotkania do ofensywy przeszła Legia, ale wszystkie ich zapędy skrzydłami były zatrzymywane. Do końca spotkania oba zespoły nie były w stanie zadać tego decydującego ciosu i bramek ostatecznie nie oglądaliśmy.