ANGLIA

Naszym będzie potrzebny mały cud, ale chodzi przede wszystkim o zachowanie twarzy

Przed naszymi zawodnikami mecz, który może odwrócić o nich opinię o 180 stopni. Potrzebny do tego będzie jednak mały cud, bądź jak to niektórzy wolą określać – korzystne ułożenie wyników.

Krótka ściągawka przed meczem. Do bezpośredniego awansu potrzebujemy:
a) przynajmniej dwubramkowego zwycięstwa z Anglią
b) remisu w meczu Słowacji ze Szwecją.

Aby marzyć o awansie z drugiego miejsca potrzebujemy zwycięstwa i oczywiście korzystnych wyników w pozostałych grupach, o co będzie trudno patrząc że o tym samym myślą chociażby Portugalia, Włochy czy Czechy.

Niby tak mało, ale jednak tak dużo. Szczególnie część o dwubramkowym zwycięstwie patrząc na poprzednie mecze wydaje się małym mission impossible. Inna sprawa, że końcówka meczu ze Szwecją pokazała, że jeśli nasi naprawdę mocno przycisną to nawet obrońcom tytułu mogą zacząć plątać się nogi ze strachu.

Anglicy jednak doskonale wiedzą o co grają. Zwycięstwo daje im awans bez patrzenia się na innych. Taki komfort dała im wygrana ze Słowacją. Młode Lwy tą wygraną rywalom po prostu wyszarpały. Szczególnie w tamtym spotkaniu mógł podobać się Nathan Redmond. 23-letni skrzydłowy Southampton to jedna z większych gwiazd naszych dzisiejszych rywali. Rok temu przeniósł się do ekipy Świętych z Norwich za ponad 13 milionów euro, a poprzedni sezon Premier League zakończył z 7 bramkami i jedną asystą. To właśnie jego przebojowość dała Anglikom zwycięskiego gola.

Gdzie powinniśmy szukać swoich szans? Mecz ze Słowacją pokazał, że Anglicy nie za dobrze bronią przy stałych fragmentach. Właśnie po jednym z rzutów rożnych Chrien zdobył bramkę. Nam z kolei w ofensywie nieco brakowało przy nich szczęścia, jak chociażby przy strzale Dawidowicza ze Słowacją właśnie

Mecz o wszystko na turnieju rozgrywany w innym miejscu niż dwa poprzednie? Skądś ten scenariusz znamy. Chodzi oczywiście o Euro 2012 i mecz z Czechami, na który nasi reprezentanci pojechali do Wrocławia po dwóch spotkaniach rozegranych w Warszawie. Wspomnień z niego niestety nie mamy zbyt dobrych. Oby tym razem było inaczej, trzymamy kciuki za nasze Młode Orły!