4. kolejkę lepiej zamknęła Jagiellonia, która odniosła skromne, ale zasłużone zwycięstwo. Piast miał szanse na zdobycie gola, jednak w przekroju całego meczu gra ofensywna była, delikatnie mówiąc, daleka od ideału. Zwycięstwo wywindowało „Jagę” na 3. miejsce w tabeli, „Piastunki” zaś spadły na ostatnią lokatę. Co ciekawe, białostoczanie przełamali serię 5 meczów bez wygranej z tym rywalem.
Nie minęło 60 sekund i już Jesus Imaz strzałem z dystansu zagroził Franciszkowi Plachowi. Jak się później okazało, był to przedsmak tego, co się działo potem. Na odpowiedź Piasta nie trzeba było długo czekać. Holubek zgrał w pole karne do Parzyszka, a po jego strzale głową piłka trafiła w słupek. Na tą okazję odpowiedział zaś Imaz, ale próba była już dużo gorszego wykonania niż w pierwszych sekundach tego spotkania. Mecz nie obfitował w spektakularne akcje. Tym bardziej zaskakująca była chwila, kiedy Makuszewski z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Bramka nie została jednak uznana – Błażej Augustyn w pierwszej fazie akcji był na pozycji spalonej.
Po przerwie mieliśmy do czynienia z sytuacją budzącą kontrowersję. Starcie w polu karnym Bogdana Tiru z Dominikiem Steczykiem dla kibiców gospodarzy było faulem, a dla sympatyków Jagi nie. Faulu jednak nie było, czego Paweł Raczkowski był na tyle pewny, że nawet nie korzystał z pomocy wozu VAR. Piast jednak tym się za bardzo nie przejmował i niedługo potem stanął przed lepszą szansą. Parzyszek już kierował piłkę do pustej bramki, kiedy w ostatniej chwili wybił ją Augustyn. Niewykorzystana szansa błyskawicznie się zemściła. Jesus Imaz huknął z 20 metrów nie do obrony, udowadniając że jest w wysokiej formie. Kibice białostoczan, którzy widzieli popisy Hiszpana wiosną mogą powiedzieć „nareszcie”. Jagiellonia w 67. minucie powinna prowadzić 2:0, jednak Jakov Pjulić w dogodnej sytuacji trafił w obrońcę Piasta. Kiedy wydawało się, że Jagiellonia dowiezie skromną zaliczkę, gliwiczanie zaczęli się rozkręcać. Najpierw Steinborsa sprawdził Vida, jednak to było wyłącznie preludium do tego, co się wydarzyło akcję później. Vida najpierw trafił w poprzeczkę, a dobitki z najbliższej odległości nie trafił Żyro, bo Steinbors w locie obronił piłkę nogami. Skoro nie strzela się w takich sytuacjach, trudno o jakąkolwiek zdobycz punktową. Miejmy nadzieję, że forma przyjdzie na czwartkowy mecz z FC Kopenhaga. Szansę na przełamanie w lidze Piast będzie miał w następny poniedziałek w Mielcu ze Stalą, która także czeka na pierwszą wygraną w sezonie. Jagiellonia za to w sobotę na własnym stadionie zmierzy się z Zagłębiem Lubin.