polska

Nie robię nic, ale jest dobrze. Nie wiem, ale jest wyśmienicie

Za nami dwa ważne spotkania reprezentacyjne. Miało być nowe otwarcie, a jest nowy, bo jeszcze większy, zgrzyt i niesmak. Jak ktoś fajnie zauważył, to już nie są niekochani, to są niechciani. A do tego zawodnicy, którzy doprowadzili, że na poziomie krajowy ludzi nie dziwi porażka z Albanią, a nawet jest oczekiwana. Kadra nie tylko straciła styl, ale i smak. Pytanie czy nie straciła znacznie więcej.

Weź z łodzi wiosło, bym mógł chodzić po wodzie

Czy można było po ostatnich wydarzeniach mieć na początku przerwy lepszego przeciwnika niż Wyspy Owcze? W zasadzie tak, jest Gibraltar, San Marino, Liechtenstein. Niemniej to cały czas jest reprezentacja poczciwych wyspiarzy, którzy w znaczniej części na co dzień przede wszystkim pracują w innym zawodzie niż piłkarz. Także chyba powinien być to idealny mecz na przełamanie? No to Polska postanowiła stanąć na wysokości zadania i udowodniła, że może naprawdę wiele.

Wpierw myślę, że dość sporo osób zostało wprawionych w osłupienie przez pojawienie się w pierwszym składzie Grzegorza Krychowiaka. Później mogło być gorzej kiedy patrzyło się na jego poczynania na murawie. W zasadzie, prawie nikt nie mógł zmienić tego wrażenia. I choć myślę, że nikt z kibiców oglądających pierwsze 45 minut, nie powie nic o dobrej grze, to niektórzy potrafili mieć odmienne zdanie. I ok, udało się wygrać, ale czy nie szczęściem? Rzut karny przechylił szale na naszą stronę i udało się później podwyższyć prowadzenie, jednakże pozostaje „ale”. Co gdyby nie było jedenastki? Czy z tą grą przełamalibyśmy opór? Trzeba było wierzyć, że tak. Zbliżał się mecz w Tiranie, mecz o 1 bądź 4 miejsce.

Orzeł gromi, lecz ten o czarnej barwie

Super początek. Tu strzał Zielińskiego, tu jakaś akcja. W końcu bramka i… spalony. I znowu zaczynamy od nowa. Powoli piłka z lewej do prawej strony, strata Krychowiaka, dorzucenie do pola karnego, albo mocno niecelny strzał. I nagle z drugiej strony następuję podanie, przyjęcie, dwa kontakty z piłką, strzał dla wiary i gol. Albania po raz kolejny zdobywa niesamowitą bramkę w eliminacjach, stadion szaleje, a polski piłkarz maleje. Do przerwy nie zrobi już nic, nie potrafi. A przecież ma tak duże osobowości.

I właśnie tu zaczyna się totalna porażka na każdej płaszczyźnie. Ściągnięto odstawionych zawodników dla charakteru. Tymczasem jeden popełnia duże błąd, a drugi jest o włos, aby w dwukrotnie na tym zgrupowaniu wylecieć z boiska. Zawsze można spojrzeć na kapitana, tam aż kipiało od tego by zmienić losy spotkania, przynajmniej w słowach, które pewnie czekają na kolejny wywiad. I wręcz niesamowite jest, że nikt nie był w stanie zrobić cokolwiek. Reprezentacja Polski została zdominowana przez budującą się kadrę Albanii, która jak dostała piłkę to rzucała się jak wilk na ofiarę. Aż dopadła i teraz będzie z Czechami walczyć o awans z 1 miejsca.

Czy coś się jeszcze tli?

Szukając optymizmów, można wspomnieć pewne postacie. Matty Cash pokazał, że może faktycznie nie czyta o wszystkim i musie chcę. Jakub Kiwior daje podstawy by cały czas wierzyć, że może być fundamentem tej kadry. I choć to nie zawsze oczywiste, to Piotr Zieliński wygląda na osobę, która powinna być największą gwiazdą tej drużyny. Przynajmniej po pożegnaniu Lewandowskiego. Właśnie pomocnik Napoli momentami próbował szarpać i nie raz dawał „to coś” od siebie, czego zabrakło innym zasłużonym kadrowiczom.

A tak to powoli upada wiara w awans. Choć matematycznie szanse są i na wygranie tej grupy, to bardziej realne o ile tylko wygramy wszystko, wydaje się ta druga lokata. Choć nadal nie wiemy nic o zmianach, a to one mogą najwięcej dać. Chyba nikt nie wierzy, że trener dotrzyma do końca eliminacji, ale kto za niego? Kto może wejść i zmienić to wszystko? Może jedynie Bóg, a może i on nie dałby rady.

Tak więc póki co należy czekać i patrzeć co się dzieje. Choć wiele osób może już obok tego przechodzić obojętnie. Zresztą jak się tym ekscytować, gdy co chwila dostaję się mokrą szmatą na twarz? Jak można czerpać z tego radość, kiedy cierpienie jest serwowanie już od śniadania, a zniesmaczenie dochodzi w głównym daniu. Pozostaję wierzyć w zmianę, choć nie wiele brakuję by zostać w bezradności.