e01aa34fdaf85

Niedosyt jednych szczęściem drugich – remis w Szczecinie

Cracovia tydzień temu uratowała remis w samej końcówce, dzisiaj to ona musiała poczuć ból straconych dwóch punktów. Trudno nie odnieść też wrażenia, że Pogoń wyciągnęła z tego meczu maksimum i powinna się cieszyć z utrzymania serii spotkań bez porażki.

Trochę dziwny był to mecz. Niby oglądało się go całkiem przyjemnie, ale na pewno nie powiemy że było to widowisko wysokich lotów. Dość powiedzieć, że Pogoń pierwszy celny strzał oddała w… 89 minucie. Warto było jednak na to uderzenie czekać, bo wolej Dawida Korta był kapitalny, wpadł idealnie pod poprzeczkę obok mocno zdezorientowanego Sandomierskiego. Zresztą sam „Korcik” strzelanie goli Pasom ma chyba we krwi:

  • runda zasadnicza poprzedniego sezonu: gol minutę po wejściu dający Pogoni remis
  • rudna finałowa poprzedniego sezonu: gol otwierający wynik w wygranym przez Pogoń 3-2 meczu

3 mecze przeciwko Cracovii i 3 bramki. Pewnie Kort mocno żałuje, że obie drużyny mogą ze sobą zagrać w jednym sezonie maksymalnie trzykrotnie. Sama Pogoń zagrała dużo słabiej niż w ostatnich trzech meczach. Brakowało mobilności w środku pola, wszystkie akcje był budowane bardzo mozolnie. Punkt to było wszystko co można było przy takiej dyspozycji ugrać. Zmartwieniem dla Kazimierza Moskala na pewno jest uraz Kamila Drygasa, który musiał opuścić boisko już w pierwszej połowie.

Niedosyt u Cracovii był także tydzień temu, aczkolwiek wtedy na pewno on był mniejszy, bo Pasy jednak musiały gonić wynik. Tutaj zespół Zielińskiego miał mecz względnie pod kontrolą, ale to wszystko bez za dużego polotu. W drugiej połowie jednak krakowianie powinni zamknąć ten mecz, ale w dobrych sytuacjach mylili się Steblecki i Budziński. Obaj trafili w słupek, a co potem zrobił Kort to już wszyscy bardzo dobrze wiemy.

Mecze w Szczecinie to od ponad 9 lat klątwa Cracovii. Ostatnie zwycięstwo zaliczyli tam 19 maja 2007 roku. Trochę prehistoria. Przerwa reprezentacyjna przychodzi w bardzo dobrym momencie dla Jacka Zielińskiego. Do zdrowia wracają Dąbrowski, Cetnarski i Jaroszyński, no i przede wszystkim będzie mógł uwzględnić Krzysztofa Piątka przy ustalaniu składu na mecz z Lechią. Można patrzeć z optymizmem w przyszłość.