W pierwszym spotkaniu II rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów Legia Warszawa zremisowała z mistrzem Bośni i Hercegowiny, HKS Zrinjskim Mostar, 1:1. Gola dla Wojskowych strzelił Nemanja Nikolić po asyście Thibaulta Moulina, zaś dla gospodarzy bramkę zdobył Matija Katanec po stałym fragmencie gry.
Legia od początku tego spotkania próbowała przejąć kontrolę nad przebiegiem meczu i przyznać trzeba, że w pewnych momentach przeważała. Samo starcie nie stało na zbyt wysokim poziomie, dodatkowo pogoda nie sprzyjała dobrej grze. Na pierwszą interesującą sytuację tego meczu przyszło nam czekać do 9. minuty. Po rzucie rożnym pod bramką Dalibora Kozicia zrobiło się niemałe zamieszanie. Na oddanie strzału zdecydował się Ondrej Duda, ale w ostatnim momencie został zablokowany. Po dwóch minutach znów Wojskowi stanęli przed szansą. Dobre wyjście Adama Hlouska, który przejął futbolówkę przy linii końcowej i zagrał do Nemanji Nikolicia. Węgier jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. W 25. minucie Arkadiusz Malarz odważnie wyszedł z bramki i wybił piłkę spod nóg rywala. Bośniacy protestowali i domagali się podyktowania rzutu karnego, ale hiszpański arbiter nie dopatrzył się przewinienia. Dziesięć minut później na ryzykowny drybling zdecydował się Guilherme. Minął kilku rywali i dośrodkował w stronę Nikolicia, lecz węgierski snajper nie trafił czysto. Pierwsza połowa toczyła się bardzo sennie, obie ekipy nie potrafiły przebić się do bramki przeciwnika, brakowało zarówno pomysłu na składne rozegranie akcji, jak i wykończenia, gdy już jakaś okazja się nadarzyła.
W drugą część meczu goście weszli bardzo dobrze. W 49. minucie po dobrym zagraniu nowego nabytku Legii, Thibaulta Moulina, Nikolić pewnie umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Dalibora Kozicia. Gdy wydawało się, że zdobyty gol uskrzydli legionistów, ci zostali szybko sprowadzeni na ziemię. W 57. minucie rzut rożny mieli gospodarze. Matija Katanec przechytrzył Hlouska i głową pokonał Radosława Cierzniaka. Dwadzieścia minut przed końcem spotkania stuprocentową okazję dla Legii na wyjście na prowadzenie miał Tomasz Jodłowiec. Kapitalne dośrodkowania Moulina dotarło do warszawskiego pomocnika, ale jego uderzenie głową fenomenalnie obronił Kozic. Już w doliczonym czasie gracze Zrinjskiego dopatrzyli się zagrania ręką jednego z przyjezdnych w polu karnym, lecz i tym razem Carlos Clos Gomez nie interweniował.