Mimo bramki Błaszczykowskiego – jubileusze Kuby (103. występ w kadrze, rekord) i Lewandowskiego (występ numer sto) ciężko zaliczyć do udanych. Polska przegrywa z Portugalią.
Krzysztof Piątek swój debiut w kadrze miał bardzo przeciętny. Dzisiaj jednak pokazał się z jak najlepszej strony, zdobywając pierwszą bramkę w tym meczu. Świetne dośrodkowanie Kurzawy z rzutu rożnego, napastnik Genoi wygrywa pojedynek główkowy i pakuje piłkę do siatki. 1:0. Szkoda tylko, że ciężko powiedzieć coś więcej dobrego o poczynaniach ofensywnych Biało-Czerwonych, szczególnie w pierwszej połowie.
Nie minęło wiele czasu, a na tablicy wyników widniało już 1:1. Dośrodkowanie z prawej strony, zgubione krycie i Andre Silva z najbliższej odległości pakuje piłkę do siatki. Chwilę przed przerwą było już 1:2. Samobójcze trafienie strzelił Kamil Glik. Jak do tego doszło (nie wiem) – długa piłka z połówki Portugalczyków, Rafa Silva przyjmuje piłkę, wymija Fabiańskiego, wychodzi na pustą bramkę i wtedy interweniuje Glik… tyle że pechowo.
Kto myślał, że po przerwie będzie lepiej, ten srogo się przeliczył – nie minęło 10 minut od wznowienia gry, a było już 1:3. Bernardo Silva spoza pola karnego, nieatakowany, strzela przy słupku i mamy bramkę. Rafał Kurzawa w tej sytuacji mógł się znacznie lepiej zachować.
Reprezentację ożywiło dopiero wejście Kuby i Grosika, czyli zawodników mających problemy z grą w klubach. Grosicki ruszył prawym skrzydłem, dośrodkował tak, że Portugalczycy mieli problem z wybiciem piłki, do niej dopadł Błaszczykowski i pięknym strzałem zmniejszył rozmiary porażki.
Bliżej niestety było wyniku 2:4, niż wyrównania – w końcówce spotkania bliski bramki był Renato Sanches, jednak piłkę z linii bramkowej wybił Kędziora.