Jeśli ktoś sądził, że piłkarze Zagłębia grali na zwolnienie trenera, to zawodnicy Miedziowych chyba nie ogarnęli, że Mariusz Lewandowski pożegnał się z posadą. Zagłębie było apatyczne, nijakie, niemrawe. Przede wszystkim – lubinianie ulegli Koronie Kielce.
Obie drużyny nie mają za sobą najlepszych chwil. Korona nie wygrała w 3 ostatnich kolejkach zdobywając zaledwie jeden punkt. Zagłębie zdobyło zaledwie oczko więcej w ostatnich 5 grach.
Dzisiaj górą byli kielczanie, jednak naprawdę ciężko coś o tym meczu powiedzieć. Zobaczyliśmy dziś jedną bramkę, swoją drogą całkiem ładną – dobre uderzenie z rzutu wolnego, bramkarz Miedziowych broni, do piłki dopada Pućko i pakuje ją do siatki.
Wojciech Jagoda powiedział o tym spotkaniu, że można przegrać, ale po walce, niezłej grze, pokazując symptomy poprawy i wlewając optymizm w serca kibiców na następne dni. Czegoś takiego nie widzieliśmy – efektu nowej miotły brak, Zagłębie zagrało taką samą padakę. Korona? Korona porywającego futbolu nie zagrała (pomimo oddania 17 strzałów), jednak umówmy się – mając takiego rywala, wcale nie musiała tego zrobić. Kielczanie wyglądali jak drużyna, było widać w nich chęć – tyle obecnie wystarczy, by wywieźć z Lubina komplet punktów.