28. kolejka Ekstraklasy już za nami i chyba po raz pierwszy w tym sezonie (a mamy już kwiecień…) żałujemy, że rozstajemy się na kilka dni ze zmaganiami ligowymi. Pasjonujące mecze, zwroty akcji, dużo bramek oraz „Derby Polski” jako wisienka na torcie. Chcąc podsumować tę rundę gier dochodzimy do dość dziwacznych wniosków (co jest dosyć normalne w tej lidze) – kreatorami wielkich widowisk podczas minionego weekendu byli… obrońcy! Kilka spektakularnych bramek padło z ich winy – dwie bramki po nabiciu oraz cztery bramki samobójcze. Co ciekawsze, to właśnie oni zdobyli więcej bramek dla swoich zespołów niż gracze z pozostałych formacji!
Była to chyba najciekawsza kolejka ligowa od tych rekordowych z poprzednich sezonów, kiedy to padało grubo ponad 30 goli w trakcie ośmiu spotkań. Teraz goli też było sporo – 30 – co daje średnią prawie 4 gola na mecz. Co ciekawe, to właśnie piłkarze odpowiedzialni za bronienie dostępu do swoich bramek zajęli się ich strzelaniem (prawdopodobnie zapominając o tym by skutecznie bronić, dlatego taki wynik). W pamięci zapadnie nam na pewno pojedynek pomiędzy Pitrym, a Byrtkiem z Wisły Płock. W pierwszej połowie to były napastnik Górnik Łęczna, grający obecnie jako stoper przechytrzył obrońcę gości i zdobył bramkę głową po zagraniu z rzutu wolnego, po zmianie stron nastąpił odwet. Sytuacji analogiczna, dośrodkowanie z tej samej odległości i z tego samego miejsca nastąpił strzał dający gola w wykonaniu Byrtka, który tym razem przechytrzył… Pitrego. O losach spotkania w Gliwicach czy Poznaniu, w dużej mierze także przesądzili właśnie defensorzy. Dwie bramki, a jakże by inaczej, zdobyte głową po dośrodkowaniach z rzutu wolnego zdobyli Maloca i Sedlar, natomiast w Poznaniu, wynik otworzył Kędziora, wyrównanie dał Maciej Dąbrowski, a wynik ustalił Hamalainen po podaniu… Hlouska. Gola na wagę trzech punktów w Krakowie zdobył też Piotr Polczak przeciwko Śląskowi Wrocław, natomiast swoje premierowe trafienie dla Pogoni zaliczył Cornel Rapa. Gole dla swoich klubów zdobywali także Runje oraz Putiwcew.
Na trzydzieści trafień w tej kolejce aż 10 padło łupem obrońców. Po osiem bramek zdobyli napastnicy i pomocnicy, byliśmy także świadkami aż czterech trafień samobójczych. Co ciekawe oprócz dziesięciu strzelców (Polczak, Rapa, Kędziora, Dąbrowski, Putiwcew, Maloca, Sedlar, Runje, Pitry, Byrtek), obrońcy mają w swoim dorobku w tej kolejce także osiem asyst (Brzyski, Warcholak, Nunes, Tomasik, Sadlok, Cywka, Fryc, Hlousek). Z czego to wynika? Wydaje się, że zespoły przed rundą finałową zaczęły ciężej trenować nad stałymi fragmentami gry. Po rzutach wolnych/rożnych/autach – padło aż 8 bramek – wszystkie autorstwa obrońców. Co ciekawe, tylko dwie asysty z ośmiu, które zaliczyli w tej kolejce defensorzy było ze stojącej piłki (Brzyski, Tomasik). Jak widać, nie tylko pod bramką rywali, w gąszczu zawodników nasi obrońcy radzą sobie całkiem nieźle, ale także w akcjach z piłką przy nodze.
By dopełnić pełen obraz znakomitego występu formacji obronnej w tej kolejce należy dodać, że w 18 z 30 bramek swoje palce maczali właśnie obrońcy. Udział przy golach dla swoich drużyn (asysty drugiego stopnia) zaliczyli także Kallaste, Guilherme (Bruk-Bet), Nunes i Niepsuj.