Olimpia Grudziądz pokonała po rzutach karnych Wisłę Kraków i awansowała do półfinału Pucharu Polski. Po regulaminowym czasie gry i dogrywce był remis 1:1
Wydawało się, że spotkanie z trzecioligową Olimpią Grudziądz to idealny mecz na przełamanie dla Wisły Kraków i podniesienie morali przed trzema potyczkami z czołowymi zespołami w lidze. Nic bardziej mylnego, już początek spotkania ułożył się dla „Białej Gwiazdy” bardzo źle, bowiem w 2. minucie spotkania straciła bramkę. Linia defensywna Wisły została w łatwy sposób zaskoczona w tej sytuacji i Jakub Bojas strzałem z bliskiej odległości wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Po tej bramce Wisła pozostawała przez dłuższy czas w ataku pozycyjnym, natomiast Olimpia starała się bronić dostępu do swojej bramki co jakiś czas próbując kontratakować. Co z tego, że goście długo utrzymywali się przy piłce jak gdy zbliżali się do pola karnego przeciwnika to brakowało dokładności i lepszej decyzyjności. Mimo wszystko Wisła zdołała sobie stworzyć z dwie, trzy dobre okazje do zdobycia bramki, ale nie zdołała ich wykorzystać i do przerwy Olimpia prowadziła 1:0. Od początku drugiej połowy trener Jerzy Brzęczek posłał w bój Momo Cisse i Piotra Starzyńskiego, którzy zastąpili Jana Klimenta i Mateusza Młyńskiego. Cisse zdobył gola wyrównującego w 57. minucie. Skrzydłowy Wisły dostał podanie od Hugiego, wbiegł w pole karne i oddał strzał przy słupku doprowadzając do wyrównania. Wydawało się, że Wisła pójdzie za ciosem, a Olimpia z czasem będzie opadać z sił, ale podopieczni trenera Brzęczka nie podwyższali tempa na tyle by gospodarze mogli poczuć różnicę intensywności między Ekstraklasą, a III ligą. Regulaminowy czas gry zakończył się wynikiem 1:1. Dogrywka także nie przyniosła rozstrzygnięcia i o awansie do półfinału zadecydowały rzuty karne. „Jedenastki” lepiej wykonywali gospodarze wygrywając 5:3 i duża niespodzianka stała się faktem.