cracxa

Piątek znowu odpalił, Cracovia w praktyce zaklepuje utrzymanie

Cracovia bardzo szybko zażegnała chwilowy kryzys, nie powtórzyła także błędu z meczu z Zagłębiem i pewnie dowiozła zwycięstwo do końca. Po raz kolejny odpalił Krzysztof Piątek zdobywając swojego 16. gola w sezonie. Ta wygrana daje Pasom pozycje lidera grupy spadkowej i w praktyce załatwia już sprawę utrzymania.

 

Wszyscy fani ligi angielskiej na pewno pamiętają czas, kiedy każda drużyna w Premier League na liście rzeczy przed którymi najbardziej trzeba się przestrzegać miała stałe fragmenty gry w wykonaniu Stoke City. Przez długi czas piłkarze tego klubu cechowali się tym, że ich drużyna dosłownie wpychała piłkę do bramki z bardzo bliskich odległości. Cracovia dzisiaj wyglądała bardzo podobnie. Absolutnie nie jest to żaden zarzut w stronę piłkarzy Michała Probierza, bo trudno by na tyle sobie nie pozwalali, skoro tak głęboko wpuszczał ich Piast.

Na wiosnę obrona Cracovii przeszła swego rodzaju metamorfozę. Rzadko zdarzają się jej już poważne błędy, duet stoperów Helik – Dytiatjew bardzo dobrze radzi sobie przy stałych fragmentach czy górnych piłkach. Pewnym mankamentem może być jednak fakt, że tej pozytywnej agresywności brakuje już przed polem karnym. W taki sposób Pasy straciły trzy ostatnie gole, w tym jednego dzisiaj – po kapitalnym, technicznym strzale Sasy Żivca.

Wspomnieć trzeba też o Krzysztofie Piątku. Napastnik Cracovii przyzwyczaił do tego, że radzi sobie w starciach fizycznych z obrońcami, ale dzisiaj to była już zupełnie inna półka. Na rozkładzie miał chyba każdego zawodnika Piasta, od Jodłowca zaczynając na Czerwińskim kończąc. Jego świetną dyspozycję pokazała też bramka. Wyjście na pozycje, szybka decyzja o strzale i torpeda posłana w długi róg bramki Szmatuły. Jednym słowem – dzik. Nie dziwi kompletnie więc to, że Adam Nawałka cały czas bacznie mu się przygląda.

Piast musi się bacznie oglądać za siebie, bo o ile gra zespołu Waldemara Fornalika może się momentami podobać, tak tabela jest po prostu brutalna. Tę kolejkę mogą oni kończyć już w strefie spadkowej, co będzie tworzyło tylko dodatkowe nerwy. Tym bardziej boleć mogą odjęte punkty za mecz z Górnikiem, które koniec końców mogą okazać się kluczowe.