W niedzielne popołudnie doszło do pojedynku sąsiadów w ligowej tabeli. Piast Gliwice na swoim boisku zremisował ze Śląskiem Wrocław 1:1 po cudownych golach Vidy oraz Piaseckiego.
Mecz był bardzo wyrównany i widać było, że oba zespoły podchodzą do siebie z dużym respektem. Świadczyć o tym mogą statystyki gdzie do przerwy żadna z drużyn nie oddała celnego strzału na bramkę. Jednak już w 30 sekundzie meczu Piastowi należał się rzut karny. Golla pośliznął się i wjechał nakładką w nogi Vidy. Cała rzecz działa się na polu karnym, ale ani sędzia główny ani z wozu VAR nie interweniowali. Następne minuty trwała wymiana ciosów. Pierwsze dziesięć minut to przewaga miejscowych, by potem do głosu doszedł Śląsk. Po około 20 minutach gra uspokoiła się na tyle, że żadna z drużyn nie osiągała znaczącej przewagi. Z pierwszej połowy warto odnotować najlepszą sytuację jaką miał Alves który z paru metrów nie trafił strzałem głową w bramkę. Wszystko co najlepsze czyli gole kibice zobaczyli w drugich 45 minutach. Pierwsze ostrzeżenie wysłał Schwarz który w 59 minucie ładnie znalazł się w polu karnym i z bliska uderzał na bramę Placha. Bramkarz kapitalną interwencją, instynktownie obronił ten strzał. W 66 minucie świetną akcją popisał się wprowadzony po przerwie Damian Kądzior . Podał krótko do Sokołowskiego wbiegł w pole karne i otrzymał świetne prostopadłe podanie zwrotne. Skrzydłowy Piastunek mógł strzelać, ale wypatrzył jeszcze na środku pola karnego Vidę . Dokładne podanie i Piast cieszył się prowadzeniem 1:0. Śląsk długo nie mógł wypracować sobie dogodnej pozycji na zdobycie bramki, ale w doliczonym czasie gry w zasadzie w ostatniej akcji meczu wrzutkę w pole karne Golli cudownym strzałem przewrotką zamienił na bramkę Fabian Piasecki.
W Gliwicach spotkały się drużyny o podobnych umiejętnościach i dlatego mecz momentami przypominał piłkarskie szachy. Osłodą popołudnia przy Okrzei były cudownej urody gole, których nie powstydziłyby się najlepsze ligi na świecie.