Piątek dalej w gazie i daje trzy punkty na starcie eliminacji! W pierwszym meczu otwierającym eliminacje do Mistrzostw Europy Polska pokonała w Wiedniu reprezentację Austrii 1:0!
Spotkanie rozpoczęło się od nieśmiałych ataków Austriaków. W ósmej minucie Sabitzer sprawdził czujność Wojciecha Szczęsnego. Kolejna groźna akcja zawodników Austrii miała miejsce niespełna dziesięć minut później, gdy po dograniu przez Lainera, swojej próby strzeleckiej spróbował Arnautovic, jednak jego strzał zdołał zablokować Jan Bednarek. W późniejszej fazie meczu mieliśmy sytuację w wykonaniu Polaków. Nie były to co prawda sytuacje stuprocentowe, ale uderzenie głową Kamila Glika po dośrodkowaniu przez Tomasza Kędziorę mogła napędzić strachu rywalom. Po kilku chwilach, mocnym uderzeniem z dystansu popisał się Kamil Grosicki, po którym Linder miał spore kłopoty z wybiciem na rzut rożny. Do końca pierwszej połowy nic już szczególnego się nie działo, a gra toczyła się głównie w środku pola.
Początek drugiej połowy znowu przyniósł akcje w wykonaniu reprezentacji Austrii, David Alaba posyłał piłkę w pole karne, lecz Sabitzer nie wykorzystał sytuacji, po chwili Sabitzer starał się obsłużyć Arnautovica, po którym to napastnik ogrywa Kędziorę i oddaje strzał z dystansu, ale dla publiczności austriackiej niestety niecelny. W okolicach 60.minuty w miejsce narzekającego na ból pleców Piotra Zielińskiego, pojawia się na placu gry Krzysztof Piątek. Od razu wprowadzając spore ożywienie, najpierw dogrywając futbolówkę do Mateusza Klicha oraz chwilę później do Grosickiego. Nadeszła wreszcie 68.minuta, rzut rożny wykonywał Grosicki, do wybitej piłki przez obrońców austriackich dopadł Kędziora , uderzając wolejem sprawił wiele kłopotów Linderowi i do odbitej piłki dopadł Piątek, kierując ją głową z najbliższej odległości do bramki. W 75. minucie piękne podanie Lewandowskiego powinien na bramkę zamienić Krzysztof Piątek, ale zabrakło precyzji. Jeszcze Grzegorz Krychowiak był bliski wpisania się na listę strzelców próbując strzału z dystansu chwilę później. W samej końcówce meczu groźnie zrobiło się pod bramką Szczęsnego, po strzale głową przez Janko, jak i prawdziwej torpedzie Alaby, jednak górą był świetnue dysponowany bramkarz Juventusu. Wynik do końca nie uległ już zmianie i tym samym, wywozimy z Wiednia ważne trzy punkty. A w niedzielę kolejna okazja na zwycięstwo, do Warszawy przyjeżdża reprezentacja Łotwy i każdy inny wynik niż zwycięstwo Biało-Czerwonych będzie niespodzianką