W 6. kolejce Nice 1 ligi aż 7 z 9 spotkań zakończyło się remisami. Jeden mecz miał szczególny przebieg, gdyż padło w nim 7 bramek, a o losach spotkania zdecydowały bramki strzelane w doliczonym czasie przez obydwie drużyny.
Piątek
GKS Tychy 3-3 Podbeskidzie Bielsko-Biała (M. Fidziukiewicz 4, Ł. Bogusławski 84, P. Ćwielong 90 – D. Ilijew 45, P. Tomczyk 63, A. Łuszkiewicz 69 (s))
W piątek odbył się jeden mecz, ale za to jaki. Kibice nie mogli narzekać na brak emocji, natomiast trenerzy nie byli zachwyceni z postawy swoich zespołów w defensywie. Gdy GKS Tychy objął prowadzenie już w 4 minucie za sprawą Michała Fidziukiewicza wydawało się, iż bielszczanie zaliczą kolejny rozczarowujący występ. Jednak tuż przed przerwą wyrównał Bułgar – Dimitar Iliev i mieliśmy remis. Bramka do szatni podziałała motywująco dla Podbeskidzia i w 69 minucie prowadzili już 1-3. W szeregi tyszan wdarła się jednak dekoncentracja i Łukasz Bogusławski strzelił kontaktowego gola q 84 minucie. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, Piotr Ćwieląg wyrwał Podebskidziu zwycięstwo i zapewnił punkt drużynie GKS-u przy uciesze 5077 fanów będących na stadionie.
Sobota
Puszcza Niepołomice 2-1 Wigry Suwałki (D. Ryndak 63, M. Domański 79 – M. Radecki 59)
Kiedy w 59 minucie Mateusz Radecki przełamał trwającą 4 kolejki niemoc strzelecką ekipy z Suwałk, wydawało się, iż zwycięstwo, a przynajmniej jakaś zdobycz punktowa jest jak najbardziej realna. Tylko 4 minuty cieszyli się jednak piłkarze i kibice Wigier, gdyż wtedy wyrównującą bramkę strzelił będący w świetnej formie strzeleckiej Dawid Ryndak. Gracze z Suwałk cofnęli się więc do obrony starając się wywieźć choćby jeden punkt z Niepołomic. Ten plan spalił na panewce w 79 minucie, gdy mocnym strzałem bramkarza Wigier pokonał Maciej Domański. Czarny sen kibiców w Suwałkach trwa więc nadal, a ich pupile zaliczyli już szósty mecz bez zwycięstwa.
Raków Częstochowa 2-2 Zagłębie Sosnowiec (T. Petrášek 57, T. Wróbel 61 – S. Lewicki 28, 36)
W sobotę rozegrano jeszcze jedno spotkanie. Pod Jasną Górę przyjechała drużyna Zagłębia Sosnowiec. Dwie bramki w pierwszej połowie sprawiły, iż raczej nikt nie myślał o szansach beniaminka na jakiekolwiek punkty w tym spotkaniu. Dublet Szymona Lewickiego skompletowany w 36 minucie dał spokój piłkarzom Zagłębia Sosnowiec. Zawodnicy Rakowa postanowili jednak powalczyć przy wsparciu ponad 3 tysięcy sympatyków na własnym boisku. Najpierw głową Tomas Petrasek, a następnie nogą Tomasz Wróbel strzelali dla ekipy gospodarzy. Wynik spotkania został więc ustalony już w 61 minucie i mecz zakończył się remisem, z którego bardziej zadowolony może być Raków Częstochowa.
Niedziela
GKS Katowice 1-1 Odra Opole (T. Midzierski 90 – M. Wodecki 81)
W pierwszej połowie tego pojedynku działo się tyle, iż moglibyśmy napisać tylko, że się odbyła. Na uwagę zasługuje aktywna postawa Filipa Żagiela, młodzieżowca w ekipie Odry, po strzale którego piłka otarła się o poprzeczkę. Na pewno po GKS-ie kibice spodziewali się wiele więcej, a tymczasem katowiczanie zasłużenie stracili bramkę w 81 minucie po strzale Marcina Wodeckiego. Ten gol to wina bramkarza, który wyszedł przed pole karne aby wyekspediować futbolówkę przed siebie, nie trafił w nią jednak i stracił na rzecz napastnika Odry, który przy asyście obrońców skierował ją do siatki. Po tym wydarzeniu gospodarze rzucili się do frontalnych ataków, które przyniosły skutek dopiero w ostatnich sekundach meczu. Wtedy to po zamieszaniu w polu karnym, do siatki futbolówkę skierował Tomasz Midzierski. Remis z beniaminkiem nie jest jednak wynikiem, który satysfakcjonowałby kogokolwiek w Katowicach.
Górnik Łęczna 1-1 Bytovia Bytów (Ł. Wiech 90 – J. Surdykowski 15)
Stracie dwóch drużyn solidnie radzących sobie w tegorocznych rozgrywkach, z których to goście byli wyżej w ligowej tabeli. Okazało się, iż ta pozycja nie była przypadkiem, gdyż to oni przeważali w niedzielnym spotkaniu. Już w 15 minucie objęli prowadzenie za sprawą Janusza Syrdykowskiego, a w 77 napastnik Bytovii mógł podwyższyć na 0-2 i zamknąć sprawę trzech punktów w tym meczu. Stało się jednak coś innego – Surdykowski przestrzelił rzut karny. Jak mawia klasyk – „niewykorzystane sytuacje się mszczą”, tak też było w Łęcznej. W doliczonym czasie gry Łukasz Wiech zdobył gola dla Górnika i pozwolił łęcznianom cieszyć się z jednego, jakże ważnego, punktu dopisanego do ligowej tabeli.
Olimpia Grudziądz 1-1 Stomil Olsztyn (W. Kowal 13 – G. Lech 20 (k))
Dobrze radząca sobie w tym sezonie Olimpia podejmowała grający w kratkę Stomil Olsztyn i to gospodarze wydawali się faworytem tego pojedynku. Zgodnie z oczekiwaniami objęli prowadzenie już w 13 minucie po dośrodkowaniu w pole karne kapitana, Marcina Kaczmarka i strzale głową Wołodymira Kowala. Goście zdołali jednak wyrównać już w 20 minucie po bardzo kontrowersyjnym rzucie karnym. W jedenastkę Olimpii wbiegał Grzegorz Lech, który złapał minimalny kontakt z obrońcą gospodarzy i upadł. Mimo tego, iż był daleko od piłki sędzia zdecydował się na podyktowanie przewinienia. Spotkało to się z falą protestów ze strony graczy występujących w biało-zielonych strojach. Decyzja pozostała jednak niezmieniona i sam poszkodowany pewnie wykorzystał szansę na gola. Szansę na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę otrzymali gospodarze w 62 minucie meczu. Drugi w tym spotkaniu rzut karny, tym razem w drugą stronę, nie został jednak wykorzystany przez 37-letniego Marcina Kaczmarka. Od 59 minuty, za sprawą czerwonej kartki dla Daniela Mikołajewskiego, Olimpia grała w przewadze jednego zawodnika ale nie zdołała strzelić choćby bramki i zakończyła spotkanie remisem.
Chojniczanka Chojnice 4-3 Ruch Chorzów (A. Ryczkowski 67, R. Grzelak 76, J. Bąk 83, 90 – K. Czajkowski 53, A. Balicki 90, M. Zawal 90)
Niesamowity, szalony mecz miał miejsce w Chojnicach, gdzie Chojniczanka podejmowała Ruch Chorzów. Na pewno było to spotkanie dla widzów o mocnych nerwach, gdyż od 53 minuty do końca meczu padło aż 7 bramek, losy zwycięstwa ważyły się do ostatnich sekund, dodatkowo piłkarze gości nie wykorzystali dwóch rzutów karnych. W 83 minucie Chojniczanka podwyższyła prowadzenie na 3-1, chwilę po niestrzelonym karnym, i wydawało się, iż to oni zgarną trzy punkty w tym meczu. W doliczonym czasie gry Ruchowi udało się strzelić aż dwa gole i wyjść na remis 3-3. W ostatnich sekundach cały wysiłek piłkarzy gości zniweczył jednak Jakub Bąk i kibice oraz piłkarze na stadionie w Chojnicach oszaleli z radości.
Miedź Legnica 0-0 Stal Mielec
W pierwszej lidze są mecze takie jak Chojniczanka – Ruch i są też takie jak Miedź – Stal. Nie trzeba ukrywać, iż goście przyjechali osiągnąć korzystny rezultat w postaci remisu. Gospodarze kierowani przez będącego ostatnio w dobrej formie Łukasza Gargułę nie byli w stanie sforsować zasieków obronnych rywali. Trener Stali Mielec, Dariusz Nowak, sam z resztą przyznał po spotkaniu jakie zamiary miała jego drużyna – „Miedź gra dobrze, 2 razy szybciej niż w poprzednim sezonie i musieliśmy zostawić na boisku dużo zdrowia, by zdobyć ten punkt”.
Poniedziałek
Pogoń Siedlce 1- 1 Chrobry Głogów (45+1. Żytko – 5. M. Machaj)
W ostatnim meczu tej kolejki lider tabeli przyjechał do Siedlec. Początek meczu z liderem Nice 1 Ligi nie ułożył się po myśli siedlczan. W 4 minucie Daniel Chyła sfaulował we własnej szesnastce Łukasza Szczepaniaka. Sędzia podyktował jedenastkę, która na bramkę zamienił Mateusz Machaj. W 32 minucie Pogoń stworzyła sobie znakomitą okazję do wyrównania. Maciej Wichtowski zacentrował z prawego skrzydła wprost na głowę Grzegorza Tomasiewicza, który nie zdołał pokonać dobrze ustawionego Janickiego. Siedlczanie walczyli do końca pierwszej połowy o odrobienie strat. I dopięli swego. W doliczonym czasie po rzucie rożnym Mateusz Żytko na raty pokonał Janickiego. Do przerwy było 1:1. W drugiej części gry Pogoń prezentowała się zdecydowanie korzystniej od głogowian, ale w kilku akcjach czegoś brakowało. Ostatecznie biało-niebiescy podzielili się punktami z liderem zaplecza ekstraklasy.