Jeszcze kilka lat temu w Płocku mało kto wierzył że Wisła jeszcze kiedyś wróci do ekstraklasy. Żądni sukcesu kibice zaczęli bardziej sympatyzować drużynie piłki ręcznej. Na stadion przy ul. Łukasiewicza przychodzili tylko najzagorzalsi fani. Frekwencja rzadko kiedy przekraczała 1000 osób, co na ponad 100 tysięczne miasto jest wynikiem miernym. W klubie panował kompletny bałagan. W latach 2007-2011 Wisła miała siedmiu prezesów, a zespół prowadziło dziewięciu trenerów. Po Krzysztofie Dmoszyńskim , 5 czerwca 2012 roku na fotelu prezesa zasiadł ówczesny członek zarządu Jacek Kruszewski. Nowy prezes, bardzo szanowany w środowisku kibicowskim Wisły na trenera zatrudnił Marcina Kaczmarka. Od tego momentu zespół z Płocka systematycznie piął się w górę. Za czasów tych panów nie było jeszcze sytuacji żeby sezon zakończył się na gorszej pozycji niż poprzedni. Cel- awans do ekstraklasy, który założyli sobie obaj dżentelmeni udało się zrealizować w sezonie 2015/2016.
Sezon w wykonaniu Wisły Płock to czysty rollercoaster. Zespół potrafił dwukrotnie zwyciężyć z vice mistrzem polski Jagiellonią Białystok, z wyniku 0-2 na Łazienkowskiej wyciągnąć remis czy też wbić Cracovii 4 gole w jednym meczu. Miejsce miała też seria 9 meczy bez zwycięstwa,. po której lokalni „eksperci” już zwalniali trenera , jednak prezes Kruszewski pokazał że w pełni ufa i wierzy w robotę którą Płocku robi Kaczmarek. Po meczu z Legią w którym udało się zremisować 2:2 , płoczczanie nabrali wiatr w żagle i w dobrym stylu odnieśli zwycięstwo z Ruchem Chorzów ( jeden z lepszych meczy w sezonie, zakończony wynikiem 4:3) i pokonali ówczesnego lidera Jagiellonie Białystok na wyjeździe. W momencie kiedy zespół z Płocka widocznie się rozkręcił, zaczęła się przerwa zimowa. Rok zakończyli na 11 pozycji, ze stratą dwóch punktów do siódmej Pogoni Szczecin. Można było patrzeć z optymizmem na wiosnę i po cichu liczyć na to że uda się finalnie dostać do grupy mistrzowskiej. Jesienią średnie liczby Wisły to 1,2 punktu na mecz, 1,25 gola strzelonego i 1,35 straconego.
Wiosna podobnie do jesieni, dobre mecze , przeplatane słabszymi występami. Do ostatniej kolejki rundy zasadniczej Wisła walczyła o grupę mistrzowską. Ostatecznie zakończyła na 9 pozycji , po zremisowanym w szczęśliwych okolicznościach meczu w Gdyni 1:1 ( karny w ostatniej minucie doliczonego czasu gry). Do awansu brakowało jednego punktu. Mimo żarliwych zapowiedzi ludzi z klubu o walkę do końca sezonu o pozycje lidera grupy spadkowej , Wisła skończyła ostatecznie na 12 pozycji. Utrzymanie sobie zapewniła już 3 kolejki przed końcem, jednak te 3 kolejne spotkania to porażki , w których straciła 9 bramek strzelając zaledwie jedną. Mimo wszystko cel wyznaczony przed sezonem został wykonany w 100%. Wisła zdołała się spokojnie utrzymać, co daje dobre perspektywy na przyszłość,. większe zaangażowanie głównych sponsorów czy też nowy stadion. Płock teraz żyję piłką nożną , w Płocku jest moda na Wisłę.
PLUSY SEZONU
Dominik Furman, człowiek który z miejsca stał się całym mózgiem zespołu. Bezapelacyjny lider i człowiek bez którego Wisła Płock nie zdołała by uzbierać liczby punktów która zagwarantowała by spokojnie utrzymanie w lidze. Prawdopodobnie zobaczymy go w biało-niebieskiej koszulce w sezonie 2017/2018, nie wiadomo jeszcze na jakich warunkach. Na plus wypadało by również zaliczyć postawę najlepszego strzelca z zespołu nafciarzy- Jose Kante. Napastnik który z występów w Górniku Zabrze wyrobił sobie markę napastnika który z trudem trafia piłką w teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku z odległości 20 metrów, na napadziora z którym każda obrona w ekstraklasie powinna się liczyć. Jak na napastnika z 12 drużyny w lidze , wynik 10 goli trzeba uznać za bardzo dobry. Ogólnie większość zespołu zasłużyła na wyróżnienie. Byrtek, Wlazło, Rogalski, Stępiński, czy też Kiełpin również pokazali że poziom ekstraklasy to nie jest dla nich jakaś niewidzialna ściana.
MINUSY SEZONU
Jako kibic Wisły Płock, dużo więcej spodziewałem się po Damianie Piotrowskim., który nie pozwolił długo rozpaczać kibicom Wisły po odejściu Krzyśka Janusa do Lubina. W pierwszej lidze skrzydłowy strzelił 9 goli i zaprezentował wiele imponujących, indywidualnych akcji. Mimo trudnego początku przygody z ekstraklasą (głównie kontuzje), liczyłem na nieco lepsze statystyki niż 183 minuty na boisku i jedna asysta. Liczę jednak na to że na przyszły sezon, porządnie popracuję i jeszcze pokaże to, czym przyciągał kibiców na stadion im. Kazimierza Górskiego w Płocku w sezonie 2015/2016. Duże nadzieje również wiązano z przyjściem Siergieja Krivetsa. Były piłkarz między innymi Lecha Poznań i FC Metz zaliczył dobry początek, jednak z czasem jego gwiazda zaczęła wygasać. Miał z Furmanem i Rogalskim zapewnić spokój Nafciarzom w środkowej części boiska, jednak wyszło jak wyszło i na jego miejsce wyszedł Wlazło. W końcówce sezonu zaprezentował nam się jeden z rezerwowych bramkarzy Wisły Płock. Chodzi o Mateusza Kryczkę. Wszyscy rozumiemy że debiutant i tak dalej. Ale od bramkarza który jest w kadrze zespołu ekstraklasy wymagamy to że piłkę którą można spokojnie złapać, ją złapie, a nie będzie nieudolnie piąstkować pod nogi zawodnika z przeciwnej drużyny. Miał kilka świetnych interwencji , ale to w wyniku jego błędów Wisła Płock traciła gole.
Patrząc z perspektywy tych kilku lat, to co wydarzyło się w Płocku to fantastyczna sprawa. Z klubu którego istnienie stało pod znakiem zapytania, z trenerem który może spokojnie popracować kilka lat i wdrożyć swoją wizję zespołu stworzono normalnie funkcjonujący organizm ( co nie jest normą w naszej lidze),. Mimo ograniczonych funduszy, wszyscy podołali zadaniu i zapewnili to, że w Płocku znowu będzie miała miejsce ponownie inauguracja LOTTO Ekstraklasy.