Lechia bardzo zasłużenie ograła Pogoń Szczecin na własnym boisku 2-0. Biało- Zieloni dzięki tej wygranej zrobili kolejny poważny krok w kierunku pucharów, z kolei dla Pogoni pociąg z napisem gra w pucharach trochę odjechał.
Szybkie otwarcie Lechii
Lechia już od pierwszych minut jak nas do tej pory przyzwyczaiła weszło mocno w mecz. Już w pierwszej akcji Wojtkowiak zagrał kombinacyjną akcję z Kuświkiem i ten pierwszy podszedł do uderzenia! Nic z tego nie wyszło, ale to mogło się podobać. Usypiali szczecinianie, aż w końcu po kolejnych dwóch minutach postanowili zagrać z pominięciem drugiej linii, do wybiegającego Akahoshiego! Uprzedził go jednak w ostatniej chwili Milinković-Savić, który opuścił bramkę. W odpowiedzi ponownie zaatakowała Lechia. Peszko przejął futbolówkę na lewej stronie i zaczął zbiegać do środka! Uderzenie z narożnika pola karnego zostaje przyblokowane! Pierwsze minuty mogły się podobać nie było mowy o spokojnej grze trzeba było być czujnym cały czas, a na bramkę nie przyszyło nam długo czekać. Paixão próbował uderzać z przewrotki z granicy pola karnego, a wyszła z tego kapitalna asysta przy golu Milosa Krasicia! Gospodarze zdecydowanie lepiej weszli w ten mecz. Pogoń zdecydowanie więcej przebywała w defensywie, a dodatkowo bardzo szybko straciła gola. W 14. minucie ależ okazję do kontry zmarnowali szczecinianie! Kapitalną piłkę dostał Gyurcsó, który źle ją przyjął i zwalnił całą kontrę. Potem było już tylko zbyt mocne dośrodkowanie.
Ataki, ataki i ataki
Po pierwszym kwadransie spotkania faktem było, że Pogoń dłużej utrzymuje się przy piłce, ale co z tego wynikało? No właśnie nic, przecież i tak przegrywali. Pogoń próbowała jednak się odgryźć. W 18min. Dwaliszwili wpadł na piłkę na dalszym słupku i uderzał ją głową. Zrobił to niestety niecelnie Gruzin, ale to mogło zaskoczyć gospodarzy. Po chwili miał kolejną okazję, ale również czegoś mu zabrakło. Mimo wszystko cały czas ten miecz miał tempo i dawał powodów do nudy. W 22.min. Mila zdecydował się na uderzenie bezpośrednio ze stałego fragmentu gry. Po jego uderzeniu jednak futbolówka poelciała nad poprzeczką bramki Kudły. Po czasie kiedy to Pogoń szukała swojej szansy, ponownie inicjatywa powróciła do gdańszczan, którzy szukali okazji do powiększenia przewagi. Pogoń znalazła się w defensywie, ale póki co czyniła to bardzo skutecznie. Portowcy mieli spory problem z oddaleniem gry od własnego pola karnego. Raz po raz kolejne wrzutki nawiedzały ich szesnastkę. W 29min mogło być już 2:0! Michał Chrapek pokazał się na granicy pola karnego i oddał bardzo ładny strzał z woleja po przyjęciu klatką. Zdaje się, że piłka otarła się jeszcze o słupek bramki Kudły.
Lechia nieustannie do przodu
Pierwsze pół godziny przyniosło tylko jedną bramkę, ale sytuacji naprawdę nie brakowało. Z każdą minutą przewaga gospodarzy tylko się zwiększała. W 33.min. Milinković-Savić miał piłkę w rękach, ale zdecydował się na natychmiastowy wykop w stronę uciekającego Paixão. Bramkarz Lechii mógłby mieć asystę, ale interweniował dobrze defensor Pogoni. Mecz był bardzo przyjemny dla oka, ale z każdą chwilą coraz mniej przyjemny dla gości. Naprawdę mogła podobać się postawa gospodarzy, którzy z każdą minutą dążyli do powiększenia prowadzenia i uspokojenia tego meczu. Pogoń w zasadzie nie opuszczała już swojej strefy. W ostatniej akcji tej części gry Kudła ponownie uratował swój zespół. Kovačević zdecydował się na bardzo dobre uderzenie z dystansu. Futbolówka leciała w okolice poprzeczki, ale wyciągnął ją golkiper Portowców i na tym ta faza spotkania dobiegła końca!
Po przerwie któż inny mógł jako pierwszy przeprowadzić bardzo groźną akcję jak nie Lechia. Kuświk oddał piłkę na prawą stronę do Paixão, a ten dośrodkował! Sytuację uratował jednak Kudła, który wyszedł z bramki i na raty zażegnał niebezpieczeństwo. W 54. min. Krasić szukał swoich partnerów dośrodkowaniem, ale interweniował dobrze Nunes. Futbolówka spadla jeszcze przed pole karne, a tam można liczyć było znów na Kovačevicia! Ponownie bardzo mocne uderzenie, niestety tuż obok słupka. Minutę po tym można było się zastanawiać co zrobił Peszko. Dostał on wręcz idealne podanie od Krasicia, wbiegał w pole karne, ale nie trafił w futbolówkę! W 66. Min. było jednak już 2-0! Po dośrodkowaniu Sebastiana Mili do bramki trafił Grzegorz Wojtkowiak! Pogoń miała szansę na bramkę kontaktową 12.minut później, ale Milinković- Savic uratował swoją ekipę. W dalszej części meczu nic już nie zmieniło oblicza meczu i Lechia odniosła kolejne zwycięstwo na które w pełni zasłużyła.