Cóż to był za mecz, cóż to były za emocje! Mimo, że po dość jednostronnym spotkaniu Pogoń Szczecin pokonała Górnik Zabrze 2:0 (1:0), to na pewno kibice Dumy Pomorza byli szczęśliwi móc w jakiej formie są ich ulubieńcy. Bramki dla Portowców strzelali kolejno Michał Kucharczyk i Kacper Kozłowski.
Choć pierwsza połowa z początku przebiegała dosyć sennie, to później podopieczni Kosty Runjaicia zadbali o to, by emocji było co nie miara. Najpierw w 20 minucie szczęścia po stałym fragmencie próbował Rafał Janicki, jednak jego próba nie sprawiła najmniejszego kłopotu dla Dante Stipicy. Potem powoli do głosu doszli Portowcy. Swoją przewagę przypieczętowali golem. Z lewej flanki dośrodkował w pole karne, wcześnie bardzo aktywny Luis Mata, a sprytnym i precyzyjnym strzałem głową Michał Kucharczyk umieścił piłkę w sieci. Grzegorz Sandomierski był bez szans. Niespełna pięć minut później „Kuchy” mógł się odpłacić asystą, jednak Jean Carlos nie sięgnął futbolówki, a był bardzo blisko. Przed przerwą dogodną sytuację miał Zahovic, ale zamiast zdecydować się na trudny strzał, to postanowił podać i to okazało się błędną decyzją. Tak więc do przerwy skromnie prowadzili gospodarze.
W drugiej połówce do głosu chcieli dojść podopieczni Jana Urbana, lecz nie mogli przejść przez szczeciński mur i ich próby ostatecznie nie stanowiły zbytniego zagrożenia i w zarodku były niwelowane. W 66 minucie byliśmy świadkami akcji meczu duetu Kowalczyk – Kozłowski. Szybką klepką sprawili, że piłka znalazła się w polu karnym przeciwnika. Tam już pierwsze skrzypce odegrał Kozłowski, byliśmy świadkami geniuszu wychowanka Pogoni, najpierw położył Dadoka, potem minął jeszcze dwóch piłkarzy Górnika, by finalnie huknąć precyzyjnie z prawej nogi nie do obrony. Gol marzenie! Tym sposobem pozbawił praktycznie wszelkich złudzeń gości, a sam mógł świętować z kolegami premierowe trafienie w tym sezonie. Warto wspomnieć, że dosłownie nieco ponad 20 sekund wcześniej zastąpił Rafała Kurzawę. To się nazywa wejście smoka! Do samego końca wynik nie uległ zmian i trzy punkty zostały w Szczecinie, wynik tym bardziej cieszy, mając na uwagę czwartkowy mecz z Osijekiem, a ten wynik może dodać tylko wiatru w żagle i tak rozpędzonemu wynikami z poprzedniego sezonu portowemu okrętowi, dyrygowanego przez Kostę Runjaicia. Przechodząc do Górnika, to nie tak wyobrażali sobie początek sezonu, na pewno będą chcieli się zrehabilitować za tydzień na własnym stadionie z Lechem Poznań, który też zaliczył falstart. Pogoń natomiast uda się do Grodziska Wielkopolskiego, by podjąć rewelację ubiegłego sezonu, Wartę Poznań.