Ostatni mecz Białej Gwiazdy na najwyższym poziomie rozgrywkowym wyglądał dokładnie tak, jak można było się spodziewać. Fani Wisły regularnie pokazywali swoją wściekłość, włodarze klubu przyznawali się do błędów, a piłkarze Jerzego Brzęczka dalej nie punktowali. Warta skromnie ograła na wyjeździe spadającą Białą Gwiazdę i kończy sezon w środku tabeli.
Od pierwszego gwizdka żadna z drużyn nie zdominowała mocno drugiej. Fani Białej Gwiazdy raz za razem gwizdali na swoich zawodników, niezależnie od tego, jak im szło. Zawodnicy Warty byli w tej sytuacji bardziej spokojni i to wykorzystali. W 29. minucie Szczepański otrzymał podanie od Papeau i pięknym uderzeniem pod samą poprzeczkę dał prowadzenie gościom.
Obraz meczu po tym trafieniu nie zmienił się. Jeszcze w pierwszej połowie fani odpalili środki pirotechniczne i mecz został na chwilę przerwany. Czarny dym całkowicie spowił trybunę od strony ul. Reymonta. Niedługo później fani Wisły odpalili czerwone race, a pokaz zakończyli hukowymi petardami. Pokaz pirotechniki został zakończony wraz z gwizdkiem oznaczającym finisz pierwszych 45 minut.
Druga połowa była również bolesna dla zawodników Wisły i to dosłownie. Zarówno Ondrasek, jak i Sadlok opuścili boisko z powodu urazów. Groźnie wyglądał zwłaszcza uraz pierwszego z nich, który po niebezpiecznie wyglądającej kontuzji kolana został zniesiony na noszach.
Do końcowego gwizdka wynik nie uległ już zmianie. Biała Gwiazda ostatecznie zajęła przedostatnie miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy z dorobkiem zaledwie 31 pkt. W ostatniej kolejce przegonił ją Bruk-Bet Termalica Nieciecza, który zremisował dziś z Pogonią Szczecin (2:2).