Podczas minionej przerwy na kadrę Polska rozegrała trzy spotkania eliminacyjne do Mundialu. Kolejno z Węgrami w Budapeszcie, Andorą w Warszawie i Anglią w Londynie. Jak wyglądały to wiemy. Kiedy jednak zaczęły się te rywalizację?
Nie powinno dziwić, że pierwszy mecz w historii nasza kadra zagrała z Węgrami. Znana wszystkim przyjaźń była widoczna podczas debiutanckiego meczu Paulo Sousy. Baner na trybunach, dedykowane stroje. Dużo się mówiło, że to 18 grudnia 1921 roku zaczęła się nasza przygoda z futbolem narodowym. Mało kto jednak wie, że mogło tak nie być. Debiutanckie spotkanie zostało zaplanowane ponad rok wcześniej. Mieliśmy wtedy podjąć Belgię na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Antwerpii. Jednak plany pokrzyżowała wojna polsko – bolszewicka i naszą kadrę wycofano z udziału w imprezie. Następnego lata, dokładniej 3 lipca, pierwszy gwizdek dla piłkarzy w biało – czerwonych barwach miał zabrzmieć w Krakowie. Niestety i tym razem to się nie udało, gdyż ówcześni rywale (Austriacy) zrezygnowali z występu.
I tak historia napisała kolejny tom naszej wieloletniej przyjaźni z Węgrami, którzy wyrazili chęć zorganizowania spotkania. To właśnie z nimi w Budapeszcie udało się w końcu zagrać. Niestety jedyną bramkę zdobyli gospodarze. Trzeba jednak pamiętać, że wtedy Węgry miały jedną z mocniejszych drużyn. Na dodatek perypetie Polaków podczas podróży wydłużyły jej czas do 36 godzin. Do meczu przystępowali więc niezbyt wypoczęci. Dodatkowa panujące warunki pogodowe wniosły swoje utrudnienia. Tak więc porażkę 1:0 (najlepszy wynik uzyskany przez drużynę przyjezdną w Budapeszcie w roku 1921) uznano za obiecujący, a nasza reprezentacja zaczęła się powoli rozwijać.
Z Andorą już tak daleko sięgać nie musimy, bowiem pierwsze spotkanie rozegraliśmy w 2012 roku. Był to ostatni sprawdzian przed ówczesnym EURO 2012 rozgrywanym w Polsce i na Ukrainie. Mecz ten skończył się pewną wygraną podopiecznych Franciszka Smudy 4:0. Wtedy też wykreował się skład na turniej i przeciwko Grekom wyszła identyczna jedenastka jak z Andorą. Niestety nie dało to oczekiwanych skutków i impreza zakończyła się zdecydowanie gorzej niż wcześniejsze spotkanie towarzyskie.
Jeśli chcemy poszukać debiutu naszej kadry w starciu z Anglią to znów musimy udać się w czasy przed II wojną światową. Należy wziąć jednak poprawkę na jeden aspekt. Wtedy nie zagraliśmy z zawodnikami z tego najbardziej znanego kraju Zjednoczonego Królestwa, a z reprezentacją Wielkiej Brytanii. Odbyło się ono podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Berlinie. Choć te zapamiętamy z wydarzeń poprzedzających wojnę (Hiter u władzy, zwycięstwo Jessiego Owensa), to warto sobie przypomnieć, że wtedy nasza kadra przegrała z Norwegią w meczu o brąz. Zabrakło więc niewiele do olimpijskiego złota. Wcześniej jednak zmierzyliśmy się z Wielką Brytanią. Napędzeni pewną wygraną z Węgrami (3:0) Polacy wdali się w zacięty bój z Brytyjczykami. Po pierwszej połowie było 2:1 dla naszych rodaków. Ciekawiej wyglądała druga część, gdzie padł wynik 3:3. Tym samym mecz zakończył się naszym zwycięstwem 5:4. Tak więc choć z Anglikami za wielu przyjemnych wspomnień nie mamy, z kadrą całej Brytanii jest już inaczej. Warto też jednak pamiętać, że w początkowych latach naszej federacji nie rozegraliśmy za wielu spotkań z dalszymi rywalami.
Tak więc te współczesne mecze mogą być lepsze lub gorsze w stosunku do tych debiutanckich. Teraz mamy inne czasy, nasza liga jest na zupełnie innym poziomie niż Angielska czy ostatnio nawet Węgierska. Wiele różnić dzieli te wszystkie spotkania. Każde jest jednak historią, która jeszcze się nie zakończyła.