Przed dzisiejszym spotkaniem obie drużyny miały sobie coś do udowodnienia. Górnik Zabrze chciał wreszcie odczarować zarówno własny stadion, jak i swoje ogólne położenie: podopieczni Leszka Ojrzyńskiego nie wygrali bowiem od sześciu spotkań. Wisła Kraków, przyjeżdżając na stadion drużyny z ostatniego miejsca Ekstraklasy chciała wygrać drugi mecz z rzędu po raz pierwszy od października 2014 roku.
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia Wisły. Po jednym ze stałych fragmentów gry Biała Gwiazda znakomicie ruszyła z kontratakiem, który zainicjował Krzysztof Mączyński. W wyniku świetnej akcji Pawłowi Brożkowi pozostało jedynie umieścić piłkę w niemalże pustej bramce gospodarzy. To było jak cios w splot słoneczny dla Górnika. Piłkarze z Zabrza szybko próbowali się otrząsnąć, jednak przeprowadzane przez nich akcje paliły na panewce. Swoje szanse na zdobycie gola zmarnowali między innymi Adam Danch i Roman Gergel. Wisła próbowała narzucić swój bądź co bądź ładny styl gry Górnikowi, jednak niewiele jej z tego wychodziło. Pierwsza połowa przyniosła nam dużo strzałów, jednak bardzo niecelnych. Jedyne co mogło się podobać w tej części spotkania, to boiskowa współpraca trójkąta Jankowski – Boguski – Brożek, która mogła przynieść co najmniej trzy bramki dla drużyny gości, jednak piłkarze drużyny przyjezdnych nie umieli wykorzystać swoich szans. Reszta pierwszej połowy zaś do zapomnienia.
Dużo gorzkich słów można było powiedzieć o pierwszej połowie, natomiast druga zaczęła się i była zgoła odmienna. Górnik Zabrze wyszedł z szatni niesamowicie zmotywowany, całkowicie wręcz odmieniony. To samo można powiedzieć o Wiśle, która też wyszła odmieniona, choć bardziej pasowałoby tutaj stwierdzenie „nie wyszła z szatni wcale”. Górnik w drugiej połowie zaczął grać bardziej po męsku, co niemalże od razu przyniosło efekt w postaci gola! Autorem był Bartosz Kopacz, który głową umieścił piłkę w siatce po rzucie rożnym. Druga połowa była również lepsza pod względem oddawanych strzałów, których zdecydowanie większy procent zmierzał w światło bramki. Górnik dużo strzelał z dystansu, jednak znakomicie bronił trudne strzały Cierzniak. Ta część spotkania pozostawi zabrzanom zdecydowany niedosyt, bowiem szans by wyjść na prowadzenie mieli bardzo dużo.
Dwie różne połowy spotkania – pierwsza ze zdecydowanym wskazaniem na Wisłę Kraków, druga natomiast ze wskazaniem na Górnika Zabrze. Jednakże w ogólnym rozrachunku można rzec, że powtórka wyniku z pierwszej kolejki była jak najbardziej sprawiedliwa, choć Wisła na pewno nie będzie z tej zdobyczy zadowolona.