Lech Poznań wygrał 5:0 z Dinamem Batumi w pierwszym meczu II. rundy eliminacji do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, po dubletach Michała Skórasia i Joao Amarala, a także bramce Mikaela Ishaka. Poznaniacy kontrolowali całe spotkanie i pokazali (wreszcie!) taką grę, na jaką liczą wszyscy fani zespołu.
W pierwszym składzie zespołu Lecha zabrakło dziś Antonio Milicia i Radosława Murawskiego, w ich miejsce trener John van den Brom postanowił wstawić do składu odpowiednio Barry Douglasa i Nike Kvekveskiriego. Wyjątkowo Douglas zagrał na środku obrony, partnerując Lubomirowi Satce. W zespole gości wystąpiła praktycznie galowa jedenastka, na czele z Flamarionem i Davitashvilim.
Od początku spotkania, piłkarze Lecha przejęli inicjatywę i byli stroną dominującą. Już w 10. minucie poznaniacy wyszli na prowadzenie. Michał Skóraś uderzył z około 25 metrów nie do obrony. Po kolejnych 14 minutach było już 2:0. Joao Amaral pokonał bramkarza Dinama mocnym strzałem sprzed pola karnego. Lech podkręcał tempo i szybko był już na trzybramkowym prowadzeniu. Dublet ustrzelił Skóraś, któremu sprzyjało w tej sytuacji szczęście, ponieważ piłka odbiła się jeszcze od zawodnika gości i zmyliła bramkarza. Do przerwy pełna kontrola nad przebiegiem meczu przez mistrzów Polski.
Po zmianie stron gry trener Geguchadze wprowadził dwóch nowych zawodników, którzy mieli odmienić mecz. Mowa o Vatsadze i Radinie, którego kibice ekstraklasy mogą pamiętać z występów dla Korony Kielce. Niestety dla mistrza Gruzji, nic te zmiany nie dały. W 66. minucie Lech wyprowadził kontratak, który wykończył Amaral. Z racji korzystnego wyniku, trener van den Brom wprowadził zawodników, którzy do tej pory grali mniej. Czerwiński i Citaiszwili zmienili Satkę i Velde. W tym momencie „Kolejorz” grał bez nominalnego środkowego obrońcy. Poznaniacy nie pozwalali na wiele zespołowi Dinama i szybko „kasowali” akcję przeciwników. Mistrzowie Polski swobodnie wymieniali się podaniami na połowie rywali wyczekując końcowego gwizdka arbitra. W ostatnich minutach meczu podwyższyli prowadzenie na 5:0. Mikael Ishak doczekał się także bramki, precyzyjnie kończąc dobrą, zespołową akcję.
Znane powiedzenie mówi, że „gra się tak, jak przeciwnik pozwala”. Dzisiaj piłkarze Dinamo Batumi pozwolili na wiele Lechowi i efektem tego jest pięciobramkowa przewaga polskiej drużyny. Cieszy szczególnie to, że po słabych meczach na początku sezonu, w dzisiejszym spotkaniu widać było wreszcie dobrze grającego i dominującego Lecha.
Mecz rewanżowy odbędzie się za tydzień, w czwartek 28 lipca o godzinie 19:00.