Ruch Chorzów zremisował 0:0 z Piastem Gliwice.
W weekend miałem przyjemność oglądać debry Liverpool’u oraz Zagłębia Ruhry. Maraton derbowy zakończyłem na derbach Śląska i były to zdecydowanie najgorsze derby z tych, które miałem przyjemność lub nie obejrzeć przed ekranem telewizora. Ładnych akcji było jak na lekarstwo. Warto przytoczyć jedną istotną statystykę, która zoobrazuje to widowisko: 1 CELNY STRZAŁ na bramkę.
W pierwszej połowie optyczną przewagę mieli goście, ale to wszelkie „groźne” sytuacje stwarzali w tej części gry grający z kontry gospodarze. Blisko zdobycia bramki była Moneta, którego uderzenie zza pola karnego przeszło minimalnie obok słupka. Najdogodniejszą okazję, a z perspektywy całego spotkania piłkę meczową miał Jarosław Niezgoda. Pięknym podaniem Lipski uruchomił na skrzydle Przybeckiego, a ten prostopadle podał piłkę w pole karne, ale Niezgoda nieczysto trafił piłkę, a wystarczyło jedynie odpowiednio uderzyć prawą, a nie lewą nogą jak próbował napastnik. Wówczas Szmatuła wyciągałby z pewnością futbolówkę z bramki.
Druga połowa była równie nieciekawa jak pierwsza. Warto jednak podkreślić, że to w tej części gry padł celny strzał. Obie drużyny stworzyły po jednej groźnej sytuacji. Dla Piasta gola na wagę 3 punktów mógł zdobyć Vranjes, ale minimalnie spudłował. Natomiast bliski strzelenia bramki dla gospodarzy był ponownie Moneta, który popisał się soczystym strzałem z dystansu, ale piłka wylądował na słupku bramki. Kilka centymetrów w bok i bylibyśmy być może świadkami gola kolejki.
Trudno cokolwiek pozytywnego napisać na temat tego spotkania. Oczekiwałem po nim naprawdę wiele, a dostałem słabe widowisko. Rychle w zapowiedzi spotkania określiłem Ruch jako najlepiej prezentujący się zespół na przestrzeni ostatnich miesięcy. Może pod względem punktowym tak jest, ale jeśli chodzi o styl gry to dzisiaj mój pogląd uległ nieco zmianie. Tym remisem oba zespoły wykluczyły się z walki o grę w grupie mistrzowskiej. Pozostanie jedynie walka o ligowy byt. Jeżeli miałbym kogoś wyróżnić to Monetę bo był jedynym zawodnikiem, który stwarzał jakieś zagrożenie pod bramką rywala oraz Sedlara, który wyjątkowo dobrze się prezentował w defensywie.
Obyśmy byli zmuszeni oglądać jak najmniej spotkań na takim poziomie.