Na zakończenie 28. serii spotkań w PKO BP Ekstraklasie Raków Częstochowa na swoim boisku podejmie drużynę Śląska Wrocław. Czy podopieczni Piotra Tworka przełamią napór rywali? Czy znajdą receptę na ich defensywę? łatwo nie będzie, pierwszy gwizdek zaplanowano na godzinę 17:30.
Potknął się Lech, potknęła się Pogoń. Kontrowersje schodzą na dalszy plan. Częstochowianie stoją przed niepowtarzalną szansą na objęcie fotelu lidera w wyścigu o mistrzostwo Polski. Wszystkie atuty są po ich stronie. Forma, ofensywa, defensywa, a przede wszystkim personalia. Raków posiada głębie składu i jako całokształt prezentują się genialnie, jak monolit. Świadczy o tym fakt, że ni przegrali w lidze od czterech miesięcy. Zrobią wszystko by podtrzymać tę serie. Mają szansę na dublet. Są w finale PP, zobaczymy jak piłkarze zaprezentują się po wyczerpującym, ale wygranym boju z Legią. Tam nie było kalkulacji i dziś jej tez nie będzie. Piłkarze Marka Papszuna znowu pewnie będą starali dusić zapędy rywala w zarodku. jak im to wyjdzie, czas pokaże.
Przechodząc do Śląska, to na pewno byli, są i będą niewygodnym przeciwnikiem, zawsze groźnym. Przekonali się o tym przed tygodniem Lechici, ale to zdecydowanie za mało by napsuć krwi czołówce tabeli. Jeśli chcą wrócić do czołówki i być tam gdzie byli, to muszą wspiąć się na wyżyny, bo potencjał kadrowy mają. Papiery to jedno, a dyspozycja drugie. Wrocławianie na wyjeździe radzą sobie solidnie, na początku sezonu wręcz wychodziło to im koncertowo. Ostatnio maszyna się zacięła, stery przejął nowy kierownik. Misję ma jedną, powrócić drużynie dawny blask i przede wszystkim na właściwe tory, bo na ten moment skład zabłądził i się wykoleił. Okazja do poprawienia nastrojów już dzisiaj, jednak zadanie będzie bardzo ciężkie.