Wczorajsze spotkanie pomiędzy Wartą, a Rakowem miało niecodzienny obraz. Może też wiele rozstrzygnąć, ale to zależy od ostatniego meczu dzisiaj. Co jednak się wczoraj wydarzyło?
Pierwsza sytuacja dla gospodarzy była już w 9 minucie. Zagranie ręką i rzut karny. Do piłki podchodzi Kupczak i … nie trafia. No ciekawie otworzyło się nam to spotkanie, ale idziemy dalej. Raków dominuje w środku, ale ma problemy by dostać się pod bramkę Warty. W końcu się udaje i bramkę strzela ten co niedawno spudłował na pustą, czyli Gutkovskis. Warta się jednak nie podaje i wywalcza kolejny rzut karny. Tym razem zmiana wykonawcy, bo podchodzi Kuzimski. Strzał i … broni Holec, a do przerwy prowadzą goście. No, rzadko zdarza się taka sytuacja. Powinni prowadzić, a przegrywają. Żeby nie zabrakło niecodziennych sytuacji to w drugiej części spotkania Kiełb przeciął dośrodkowanie do Araka i strzelił gola samobójczego. No zdecydowanie nie był to dzień podopiecznych trenera Tworka.
Raków więc nadal trzyma dystans do Pogoni. Jest w gazie, więc można przypuszczać, że powinien w zaległym spotkaniu ze Stalą zgarnąć komplet oczek. Nic nie jest pewne, ale patrząc na formę obydwu drużyn, taki scenariusz jest bardzo możliwy. Jednak dzisiaj wiele będzie zależeć od spotkania Piasta z Legią. Jeżeli gospodarze wygrają to Portowcy będą tracić już tylko 3 punkty do lidera, a częstochowianie 7. Jednak jeżeli to goście odniosą zwycięstwo, porażka Warty nie zmieni zbytnio sytuacji, choć do walki o 4 miejsce włączył się wczoraj Śląsk Wrocław. Mamy więc coraz większy ścisk na górze i szykują się spore emocje do samego końca.