W sobotni wieczór spotkają się dwaj kandydaci do mistrzostwa. Oba kluby mocno rozczarowały swoich kibiców na inaugurację rozgrywek – Lechia u siebie musiała uznać wyższość Cracovii, zaś występujący w rezerwowym składzie Lech poległ z Pogonią.
Czego się spodziewać? „Musimy umiejętnie postępować z rotacjami. Do wrześniowej przerwy na kadrę cały czas gramy co 3 dni i wygląda to przerażająco. Nie ma szans, by zawodnicy na każdy mecz byli w optymalnej formie. Nie ma nawet kiedy dać piłkarzom wolnego” – innymi słowy Maciej Skorża idzie w ślady Berga i nie zamierza ułatwiać zadania maniakom grającym w różne gry fantasy. Czy będzie to szansa dla Lechii? Ostatni punkt wywieźli z Poznania 31 lat temu. Ostatnie zwycięstwo w stolicy Wielkopolski? Równe pół wieku temu. Lechiści w końcu mają szansę zatrzymać ten licznik.
Poza Arajuurim, Kownackim i Linettym prawdopodobnie nie zobaczymy też bohatera rewanżowego spotkania z Sarajewem, Barrego Douglasa – jego miejsce ma zająć Maciej Wilusz(„Maciej jest próbowany na treningach jako lewy obrońca, ale jego nominalną pozycją jest jednak środek obrony. W razie konieczności Wilusz może grać na lewej stronie”).
Większy komfort wyboru ma zdecydowanie Jerzy Brzęczek – w Gdańsku nikt nie leczy urazów, a dodatkowo do dyspozycji szkoleniowca jest już Grzegorz Kuświk, który ma być lekarstwem na braki z przodu.
Wiadomo jak to bywa z polskimi hitami, jednak po naprawdę dobrym spotkaniu Legii ze Śląskiem i po widowiskowych derbach Krakowa można liczyć na to, że i ten szlagier nie zawiedzie. 20:30, Poznań, Lech – Lechia!