Już jutro rozpocznie się 28. kolejka PKO Ekstraklasy. Nadchodząca seria gier potrwa wyjątkowo długo, bo aż do poniedziałku. Wszystko to za sprawą Rakowa, który dotarł do finału Pucharu Polski i już 2 maja zmierzy się w nim z Arką Gdynia. Drużyna z Częstochowy w ramach przystawki przed niedzielną ucztą zagra w Białymstoku z Jagiellonią, która ten sezon już teraz może spisać na straty. Szanse na górną połowę tabeli są znikome, strata do 8. miejsca wynosi 5 punktów, a każde niższe miejsce oznacza kolejny, już trzeci z rzędu regres względem poprzedniego sezonu. Dla porównania – Raków po raz ostatni w takiej sytuacji był w 2016 roku, czyli jeszcze za czasów II ligi. To najlepiej świadczy o tym, w jakim kierunku podążają oba kluby.
Gospodarze jutrzejszego pojedynku po powrocie z Grodziska Wielkopolskiego doczekali się niemiłej niespodzianki. W ośrodku treningowym zastano transparent z napisem „Gracie tragicznie, ambicji nie macie, komu jeszcze punkty rozdacie?”. W tym przypadku trudno się dziwić frustracji kibiców. Jeszcze 3 lata temu Jagiellonia była zaliczana do grona czołowych klubów w Polsce, zdobywała medale Mistrzostw Polski, wreszcie wyeliminowała porządną drużynę w europejskich pucharów. Perspektywa nawiązania do tego okresu świetności z każdym miesiącem się oddala. Na ten moment „Jaga” okupuje 11. miejsce w tabeli z niewielką perspektywą na poprawienie lokaty. Utrzymanie tej pozycji byłoby drugim najgorszym rezultatem w ostatnim dziesięcioleciu – w sezonie 2015/16 białostoczanie zajęli 12. miejsce. Warto jednak pamiętać, że w trakcie sezonu drużyna była mocno osłabiona i nowe nabytki poważnie zaczęły poważnie błyszczeć dopiero w następnym sezonie, zakończonym zdobyciem srebrnego medalu.
O srebrnym medalu marzą rywale Jagiellonii i mają ku temu uzasadnione przesłanki. Dla klubu spod Jasnej Góry byłby to ogromny sukces, choć już można go ogłosić. W Częstochowie już można świętować medal, kwestią otwartą pozostaje jego kolor. Na złoty praktycznie nie ma już szans, ale o srebrny walka będzie się toczyć do samego końca. Motywacja będzie tym silniejsza, że Raków obchodzi właśnie stulecie swojego istnienia. Tym bardziej warto wykorzystać moment dobrej koniunktury, bo rywale z Białegostoku są najlepszym przykładem na to, że wszystko co dobre, kiedyś się kończy.
Miejscowi nadal muszą sobie radzić bez Cernycha, Olszewskiego, Nasticia i Runje. Przyjezdni wciążnie mogą skorzystać z usług Petraska, Bartla i Szczepańskiego.
Arbitrem głównym tego meczu będzie Bartosz Frankowski. Pojedynek transmitować będzie CANAL+Sport.