Lech Poznań wygrał z Fiorentiną w rewanżowym spotkaniu, ale odpadł z rozgrywek Ligi Konferencji Europy. Szczyt ekstazy nastąpił w 69. minucie kiedy to Lech wygrywał aż 3:0, ale ostatecznie mecz skończył się wynikiem 3:2.
Pierwsze spotkanie zakończyło się wynikiem 1:4 dla gości z Włoch i sprawa awansu wydawała się być przesądzona. Trzeba przyznać, że Lech był bardzo bliski sprawienia niespodzianki, gdyż na dwadzieścia minut przed końcem na tablicy świetlnej widniał wynik 0:3 dla Kolejorza.
Już w 9. minucie mistrz Polski rozpoczął pogoń za rywalem. Skóraś zagrał piłkę na pole karne Fiorentiny, niepewne wybicie obrońcy trafiło pod nogi Sousy, który z pierwszej piłki uderzył nie do obrony. Przez długi czas piłkarze dziewiątej ekipy włoskiej Serie A nie potrafili zagrozić bramce Bednarka. Do ciekawej sytuacji doszło w 29. minucie gry, kiedy to doszło do starcia Murawskiego i Gonzaleza w polu karnym Lecha. Kapitan Lecha uderzył łokciem skrzydłowego Fiorentiny do tego stopnia, że sączyła się krew ze skroni Argentyńczyka. Sędzia o dziwo nie podyktował rzutu karnego, ale w kolejnych minutach utracił kontrolę przebiegu spotkania i zachowania piłkarzy obu ekip. Szybko pierwszą zmianę wykonał trener van den Brom, który zmienił Czerwińskiego. Prawy obrońca polskiej drużyny popełnił w krótkim odstępie czasu dwa faule, które mogły spowodować wykluczenie go z rywalizacji. Na szczęście skończyło się tylko na jednym żółtym kartoniku.
W 65. minucie sędzia nie zauważył ewidentnego faulu na Skórasiu w polu karnym Fiorentiny, ale na całe szczęście interweniował VAR. Rzut karny wykorzystał Kristoffer Velde i na stadionie we Florencji zapanowała konsternacja. Jeszcze większe zdumienie i szok miał miejsce 5 minut później. Lech wygrywał już 3:0, a świetną akcję zespołową wykończył Artur Sobiech, który rozegrał najlepsze spotkanie w barwach Lecha. Niestety w 78. minucie pierwszą poważną okazję stworzyła Fiorentina. Po bezsensownym wybiciu głową Murawskiego piłka trafiła pod nogi Sottila, który mocnym strzałem pokonał Bednarka. Ten gol zdecydowanie uspokoił przebieg rywalizacji, a Fiorentina postawiła kropkę nad i w drugiej minucie doliczonego czasu gry kiedy to Castrovilli dopełnił akcję gospodarzy i to całkowicie zamknęło temat awansu Lecha.
Lech pokazał, że można rywalizować z zagranicznymi drużynami jak równy z równym. Niedosyt jest, bo Lech miał już Fiorentinę na widelcu, ale podopieczni Vincenzo Italiano uciekli spod topora i ostatecznie wyeliminowali naszą drużynę. Kończy się piękna przygoda Lecha. Przygoda, której nie wolno się wstydzić. Przygoda, która po porażce w Baku z Karabachem wydawała się nierealna. Przygoda, która mogła trwać dalej. Wielka szkoda, ale jednocześnie duma z występów mistrzów Polski.
Fiorentina 2:3 Lech Poznań
0:1- Sousa 9′
0:2- Velde (k) 65′
0:3- Sobiech 69′
1:3- Sottil 78′
2:3- Castrovilli 90+2
Fiorentina: Terracciano – Venuti, Milenković (46′ Martinez), Igor, Biraghi (54′ Terzić), Bonaventura (70′ Castrovilli), Mandragora, Barak, Gonzalez, Jović (70′ Cabral), Sottil (85′ Kouame)
Lech Poznań: Bednarek – Czerwiński (31′ Pereira), Dagerstal, Milić, Rebocho, Karlstrom, Murawski (82′ Kwekweskiri), Skóraś, Sousa (80′ Marchwiński), Velde (80′ Ba Loua), Sobiech (79′ Ishak)