Na zakończenie niedzieli z Ekstraklasą kibice mogli zobaczyć stojące na bardzo dobrym poziomie spotkanie w którym Raków Częstochowa zremisował z Lechem Poznań 2:2.
Mecz zaczął się od ataków Lecha. Liderzy dość mocno od pierwszych minut przycisnęli gospodarzy. Niestety dla nich doskonałą sytuacje do zdobycia gola zmarnował Ishak, który trzy razy w jednej akcji z bliska strzelał na bramkę. Piłkarze Rakowa odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób golem z karnego Marcina Cebuli po bezmyślnym faulu w polu karnym Douglasa który wyciął Frana Tudora. Pozostała część pierwszej połowy to wyrównany bój. Odnotować należy wymuszoną zmianę przed końcem pierwszej połowy – z kontuzją z boiska zszedł Cebula którego zastąpił Mateusz Wdowiak. Na drugą połowę trener Maciej Skorża desygnował do gry Joao Pereirę i Joao Amarala którzy zmienili bezbarwnych w pierwszych 45 minutach Alana Czerwińskiego i Rafał Murawskiego. Jednak to zespół z Częstochowy wszedł lepiej w drugą połowę. Świetne podanie Fabio Sturgeona na gola strzałem głową zamienił Sebastian Musiolik. Nie mając już nic do stracenia Lech rzucił się do odrabiania strat i niewiele zabrakło żeby został skarcony. Po kontrze i wygranym pojedynku biegowym Sturgeon podał do Wdowiaka który nawinął na zwód obrońcę Lecha i odegrał z powrotem, Portugalczyk uderzał z pierwszej piłki, ale przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką. Chwilę później goście zdobyli bramkę wyrównującą. Jakub Kamiński świetnie urwał się lewą stroną obrońcom, podał na środek pola karnego do Amarala który sprytnym strzałem głową zdobył bramkę kontaktową. W 70 minucie znów w roli głównej wystąpił Kamiński który przewrócił się o wyciągniętą bezmyślnie nogę Petraska i sędzia Szymon Marciniak wskazał na wapno. Rzut karny silnym i pewnym strzałem pod poprzeczkę na gola zamienił Ishak. Do końca spotkania trwała wymiana ciosów. Groźnie strzelali Gwilia i Wdowiak, ale piłkę meczową zmarnował Amaral który po podaniu Skórasia przeniósł piłkę nad poprzeczką stojąc trzy metry od linii bramkowej.
Tak jak można się było spodziewać mecz dostarczył wielu emocji. Dużo podbramkowych sytuacji z obu stron przyniosło sprawiedliwy bramkowy remis. Z przebiegu spotkania można wyciągnąć wniosek, że to Raków był stroną przeważającą, ale koniec końców to Joao Amaral miał stu procentową okazję na zapewnienie Lechowi trzech punktów.