Dobrze zorganizowany w obronie Piast czuł się od początku dobrze na Łazienkowskiej. Nabrał pewności, gdy w 16. minucie Frantisek Plach zatrzymał uderzenie Luquinhasa. Brazylijczyk ograł kilku zawodników gości i strzelił z 10 metrów. Słowak wyciągnął instynktownie rękę. To była interwencja na miarę obrony rzutu karnego.
W tej części gry legioniści nie mieli już tak dobrej sytuacji. Albo byli niedokładni, albo na przeszkodzie stawali im piłkarze defensywni Piasta. Kompletnie bezużyteczny był Tomas Pekhart, jedyny doświadczony nominalny napastnik z pierwszej drużyny będący do dyspozycji trenera Aleksandara Vukovica. Gliwiczanie nie bronili wyniku jak większość drużyn w stolicy, ale mądrze kreowali grę. W pierwszej połowie byli bliscy strzelenia bramki po strzałach Kirkeskova i Parzyszka.
Nie minęły kolejne dwie minuty, kiedy Legia przegrywała. Paweł Wszołek sfaulował w polu karnym Sebastiana Milewskiego. Arbiter podyktował rzut karny. „Jedenastkę” pewnie wykorzystał Jorge Felix.
Mecz zrobił się dynamiczny. Legia nie miała nic do stracenia. Cały czas szukała sposobu na wyrównanie. Lepiej zaczął grać Pekhart. On i drużyna zaczęli wykorzystywać największy atut – grę głową. Czech się jednak mylił. Stopniowo gospodarze uzyskiwali większą przewagę. To, co nie udało się Pekhartowi, zrobił rezerwowy napastnik Maciej Rosołek. Po podaniu Michała Karbownika 18-letni napastnik Legii z bliska pokonał bramkarza Piasta.
Legia być może będzie świętować mistrzostwo 4 lipca w Poznaniu po meczu z Lechem. Piast dokonał nie lada sztuki. Jest jedyną drużyną Ekstraklasy w tym sezonie, która nie przegrała z Legią. Co mistrz – to mistrz.