Dnia 8 maja 2015 na Kolporter Arenie miejscowa Korona zmierzyła się w pierwszej kolejce grupy spadkowej z Ruchem Chorzów. Po podziale punktów Korona była na czele „drugiej” tabeli i miała 3 punkty przewagi nad drużyną ze Śląska.
Pierwszą okazję do strzelenia gola mieli piłkarze Ruchu Chorzów, jednak prostopadłe podanie w kierunku Kuświka zdążył przejąć Vytautas Cerniauskas. Początek spotkania należał do Chorzowian, którzy grali ofensywnie i starali się stwarzać okazję do strzelenia bramek. po kwadransie spotkanie wyrównało się i toczyło głównie w środkowej części spotkania- do tego czasu obie ekipy nie stworzyły sobie naprawdę dogodnej sytuacji. Korona jednak nie potrafiła zawiązać żadnej ofensywnej akcji i skupiała się jedynie na przerywaniu akcji gości. Kielczanie groźnie zaatakowali dopiero w 28 minucie, jednak mocny strzał Siergieja Pilipczuka zza pola karnego z trudem na rzut rożny odbił Matus Putnocky. W odpowiedzi Eduards Visnakovs w podobnej próbie strzelił minimalnie obok słupka. 14-krotni mistrzowie Polski po obiecującym początku z biegiem czasu odrobinę spuścili z tonu. W doliczonym czasie gry chorzowianie zrobili pożytek z faulu Pawła Golańskiego. Do piłki ustawionej w okolicach 25. metra podszedł Filip Starzyński i precyzyjnym uderzeniem nie dał szans Vytautasowi Cerniauskasowi. Do przerwy zatem Ruch prowadził z Koroną w Kielcach 1:0.
Przerwa niewiele zmieniła w postawie ekipy Ryszarda Tarasiewicza. Korona wciąż była niezwykle chaotyczna w ataku, nie mając pomysłu na zaskoczenie skutecznie broniących korzystnego rezultatu rywali. Dobrą akcję udało im się przeprowadzić dopiero w 60 minucie. Po nieudanej interwencji jednego z obrońców Ruchu futbolówka spadła do osamotnionego na dalszym słupku Siergieja Pilipczuka, jednak ten zachował się fatalnie i nie zdobył bramki. W ostatnim kwadransie postawieni pod ścianą gospodarze zaczęli coraz bardziej ryzykować. Ich starania nie przynosiły jednak rezultatu. W 79. minucie bliski szczęścia był Leandro, ale futbolówkę po tym jak trafiła w słupek złapał Putnocky. Korona starała się wyrównać, a gola strzelił Ruch. za sprawą pięknego uderzenia Marka Zieńczuka! Był to gwóźdź do trumny dla Korony, która po tym ciosie się nie podniosła. Ruch wygrał w Kielcach 2:0.