Mariusz Stępiński od kilku dni przebywa we Francji, w sobotę miał być dopięty jego transfer do FC Nantes, ale sprawa nadal nie została sfinalizowana. Prezes „Niebieskich” Janusz Paterman ciągle znajduje jakiś powód, żeby nie złożyć swojego podpisu.
Właściciel francuskiego klubu Waldemar Kita jest wściekły, denerwuje się także sam piłkarz. – Myślałem, że zawodnika wysyła się na badania dopiero w momencie, gdy kluby są już dogadane… To chyba pierwszy taki przypadek na świecie, że negocjacje w sprawie transferu zawodnika toczą się najpierw między klubami, a później też między członkami zarządu już w samym klubie sprzedającym piłkarza – komentuje Stępiński w rozmowie z pilkanozna.pl.
Paterman cały czas zachowuje spokój.