Mecz rozpoczął się od dominacji Lechii, która przez pierwszy kwadrans nie pozwoliła na zbyt wiele Arce, atakując bramkę rywali zza miedzy. Jednak ilość strzałów nie była zbyt wielka, a defensorzy z Gdyni efektywnie tłamsili akcje czy to Mihalika czy Ze Gomeza.
Po dwóch kwadransach obudziła się Arka, która zaczęła składniej grać w ofensywie. Najpierw strzelał Vejinović. Minutę później Arkowcy przeprowadzili groźny kontratak, Młyński miał najlepszą okazję w pierwszej połowie. Młodzieżowiec jednak minimalnie przeniósł piłkę nad poprzeczką bramki Lechii.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Arka podeszła wyżej, ale zaraz została skontrowana. „Żółto-Niebiescy” nie zdołali wybić piłki z pola karnego po dośrodkowaniu Ze Gomesa, futbolówka trafiła do Kubickiego, który trafił w rękę jednego z gdynian. Strzał z 11 metrów bardzo pewnie wykorzystał Flavio Paixao.
Wydawało się, że Lechia w swoim stylu przejmie kontrole nad spotkaniem, jednak sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Najpierw najlepszego w szeregach gości Młyńskiego faulował w polu karnym Fila. Co wykorzystał Vejinović z 11 metrów. Chwilę później goście – w 71. minucie w ogromnym zamieszaniu, po rzucie rożnym, zdobyli drugiego gola za sprawą Marciniaka i Pietrzaka (który ostatecznie został uznany za strzelca gola samobójczego). Lechia się nie poddawała i za sprawą wprowadzonego na boisko Zwolińskiego, który strzelał po dośrodkowaniu Pietrzaka, a którego strzał obronił Steinbors i dobitki Flavio wynik zmienił się na 2:2!
Kolejne dośrodkowanie Arki i ponowne jedenastka, jeden z piłkarzy Lechii dotknął piłkę ręką i Szymon Marciniak ponownie wskazał na jedenasty metr. Vejnović znów był bezbłędny. 3-2 dla Arki. Ale gdy piłkarze z Gdyni myśleli, że są blisko pierwszego zwycięstwa w ekstraklasowej historii potyczek z Lechią, nastąpił atak gospodarzy. Dośrodkowywał Makowski, piłka przeszła całe pole karne, doszła do Conrado, który potężną bombą pokonał Steinborsa, lecz gol po analizie VAR został anulowany.
Jednak po chwili był już upragniony w Gdańsku remis. Dośrodkowanie Conrado i Zwoliński pięknym szczupakiem pakuje piłkę do siatki głową. Jednak to nie był koniec emocji w Gdańsku. Ręka Bergqvista i kolejny karny! Doliczony czas i 10. gol Portugalczyka Paixao w historii derbów Trójmiasta oraz drugi hat-trick! Lechia w końcówce wyszarpała wygraną i dała sobie szansę na zajęcie miejsca na podium w ligowej tabeli na koniec roku.