O ile w poprzedniej serii gier z efektu nowej miotły skorzystał Rafał Grzyb, to teraz beneficjentem tego ekstraklasowego prawidła został Jacek Magiera. Nowy szkoleniowiec Śląska już na dzień dobry przełamał kiepską serię nowej drużyny na obcych boiskach. Jest to pierwszy taki triumf od 28 listopada 2020 r. Ogółem jest to dopiero trzeci komplet punktów zespołu z Dolnego Śląska w delegacji w obecnym sezonie.
Lepiej w mecz weszli goście. Pierwsze niezłe okazje wieńczone były strzałami głową, jednak ani Imaz, ani Exposito nie trafili w bramkę. W 31. minucie świetną szansę miał Dino Stiglec, jednak Xavier Dziekoński popisał się znakomitym refleksem. Swoją przewagę zespół Jacka Magiery udokumentował tuż przed przerwą. Duet Praszelik-Sobota kapitalnie rozegrali kontratak, dzięki czemu Erik Exposito mógł spokojnie pokonać Dziekońskiego. Dla Praszelika to 6. asysta w tym sezonie, a dla Hiszpana 6. bramka.
W drugiej połowie gospodarze się ożywili, jednak goście nie spuścili z tonu. Spora w tym zasługa trenerów, którzy dokonali odpowiednich roszad. Nie będzie przesadą stwierdzenie, w którym zmiennicy pełnili kluczową rolę w końcowych fragmentach spotkania. Dwie świetne szanse miał jednak stary wyjadacz Romanczuk, za pierwszym razem obronił Szromnik, za drugim interweniował Poprawa. Bardzo podobną okazję do tej Stigleca z pierwszej połowy miał Bartłomiej Wdowik, jednak skutek był taki sam, jak w przypadku strzału Chorwata. Kiedy w 80. minucie drugą żółtą kartkę obejrzał Maciej Makuszewski, wydawało się, że emocji już nie będzie. Nic bardziej mylnego. Znowu dwie znakomite szanse miał Romanczuk. Zwłaszcza ta ostatnia powinna zakończyć się golem, ale Szromnik zachował zimną krew w tej sytuacji. Ostatecznie wrocławianie dowieźli skromne zwycięstwo.
Śląsk w zależności od rezultatu Lechii Gdańsk będzie na piątym lub szóstym miejscu w tabeli po tej kolejce. I to właśnie z ekipą Piotra Stokowca zmierzy się WKS. Jagiellonia, która pozostanie na 12. miejscu, podejmie u siebie Cracovię.