Starcie Korony Kielce i Zagłębia Sosnowiec zapowiadaliśmy jakoś spotkanie najgorszej drużyny w tabeli z najgorszą drużyną na wiosnę. Mecz tak słabych defensyw nas nie zawiódł i obfitował w bramki. Zarówno u gospodarzy i gości zobaczyliśmy na boisku twarze nieczęsto oglądane takie jak Pierzchała, Radkowski czy Skrzecz.
W pierwszej połowie ogromną przewagę mieli goście z Kielc, którzy tworzyli sobie mnóstwo sytuacji i szybko wyszli na prowadzenie. Marcin Cebula wyszedł sam na sam z Kudłą i nie miał problemu z pokonaniem bramkarza gospodarzy. Po strzelonej bramce wciąż napierali goście. Po raz kolejny w pole karne wpadł świetny dziś Cebula, a sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Elia Soriano, ale jego strzał obronił Kudła. W 40. minucie Włoch zrekompensował kibicom zmarnowaną jedenastkę. Najpierw jego strzał obronił bramkarz, ale przy dobitce był bez szans. Wydawało się, że Kielczanie zejdą do szatni przy wyniku 2:0, ale tuż przed przerwą obudziło się Zagłębie, a konkretnie Udovicić. Piłka spadła serbskiemu zawodnikowi na nogę, ten fantastycznie uderzył i zmniejszył straty.
Druga połowa świetnie rozpoczęła się dla gospodarzy. Piłkę w środku pola stracił Petrak. Żarko Udovicić zagrał na wolne pole do Gabedawy, a ten doprowadził do remisu. Po tej bramce mecz zaczął przypominać mecz drużyn z okręgówki. Aż do 77. minuty gdy Kovacević zagrał piłkę na wolne pole do Soriano. Włoch bez problemu pokonał Kudłę i wyprowadził Koronę na prowadzenie, którego już nie oddała do końca meczu. Wynik spotkania udało się podwyższyć jeszcze Marcinowi Cebuli. W 91. minucie z piątego metra fatalnie chybił, ale minutę później zrewanżował się i ustalił wynik spotkania na 4:2. Obie drużyny zaprezentowały wesołą grę w defensywie, dzięki czemu bardzo przyjemnie się oglądało to spotkanie. Korona dzięki temu zwycięstwu ma jeszcze szansę na wygranie grupy spadkowej, choć wydaję się, że w Kielcach nikt na to uwagi nie zwraca.