Lech Poznań zremisował z Jagiellonią Białystok 1:1. O ile pierwszą połowę dało się jeszcze oglądać, to po przerwie mecz pełnił funkcję skutecznej kołysanki. Skoro nikomu nie zależało na zwycięstwie, można było mecz zakończyć po 45. minutach. Szkoda, że nie było takiej możliwości.
Początkowe minuty należały do „Kolejorza”. Pierwszy strzał celny oddał Tomczyk, jednak nie sprawił Węglarzowi żadnych problemów. Przewaga Lecha dała szansę Jagiellonii na rozegranie zabójczej kontry. Najpierw kontraatak rywali zaniechał przejęciem Romanczuk, a następnie uruchomił akcję młodzieżowców „Jagi”. Bida podawał, a Klimala w sytuacji sam na sam pokonał Van der Harta. Gol zaskoczył samego Klimalę, który myślał że jest na spalonym, ale Robert Gumny złamał linię, którą napastnik Jagiellonii by przekroczył. Lechici nie zamierzali zostawiać takiego stanu rzeczy. Blisko wyrównania był Satka, jednak jego strzał głową minął minimalnie bramkę Węglarza. Główka pracowała także w drużynie gości, konkretnie Taras Romanczuk mógł pokonać w taki sposób Van der Harta. Wysiłki Lecha opłaciły się w 34. minucie, kiedy to Martin Kostal zagrał ręką we własnym polu karnym. Rzut karny na gola zamienił Paweł Tomczyk.
W drugiej połowie mecz był tak nudny, że „atrakcją” były urazy zawodników. Aż trzech zawodników musiało zejść z boiska z powodu urazów. Ze strony Lecha padło na Rogne i Muhar, zaś po stronie Jagiellonii na Klimalę. W dodatku przysłowiowego „gonga” dostał Tomczyk, który z podejrzeniem urazu głowy i braku musiał pojechać do szpitala. Tomczyk zresztą był najbliżej strzelenia zwycięskiego gola. Należy dodać, że w tej gestii nie miał żadnej konkurencji, kto darował sobie oglądanie drugiej połowy, absolutnie niczego nie stracił tym wyborem. Teraz ekstraklasowiczów czekają emocje związane z Pucharem Polski – Lech będzie faworytem w starciu z Chrobrym Głogów, a Jagiellonię czeka dużo trudniejsze zadanie – w Krakowie czekać na swojego dawnego pracodawcę będzie Michał Probierz. W lidze zaś Lech zagra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Jagiellonię czekać będzie chyba jeszcze trudniejsza przeprawa, bo liderująca obecnie Pogoń Szczecin.