Dwie zupełnie odmienne połowy w Białymstoku i pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Lechii w tym sezonie. Jagiellonia przed przerwą na mecze reprezentacji nie wychodzi z dołka i przedłuża swoją serię do trzech przegranych meczów.
Chłodny wieczór na stadionie przy ulicy Słonecznej miał być okazją do przełamania Jagiellonii Białystok, która od dwóch ligowych spotkań nie potrafiła zdobyć trzech punktów. W tym celu trener gospodarzy zdecydował się na trzy zmiany w stosunku do poniedziałkowego meczu i na boisku pojawili się Piotr Tomasik, Rafał Augustyniak i Taras Romańczuk. Opiekun gości również zdecydował się na kilka zmian, z czego kluczową było wystawienie od początku Michała Maka, zamiast Bruno Nazario.
Pierwsza część spotkania to koncert zmarnowanych szans Jagiellonii. Żółto-Czerwoni ambitnie rozpoczęli spotkanie nie dając gościom z Gdańska dojść do sytuacji bramkowej. Za to piłkarze Michała Probierza często znajdowali się w polu karnym Lechii, ale pożytku z tego było tyle co nic. W 15. minucie rzut wolny wykonywał Piotr Tomasik, ale strzał Sebastiana Madery minął bramkę Marko Maricia. Jedenaście minut później świetnym podanie obsłużony został Fedor Cernych, który co prawda minął Rafała Janickiego, ale jego strzał wylądował na słupku bramki gości. Pięć minut później Konstantin Vassiljev posłał piękne prostopadłe podanie do Piotra Grzelczaka, który w sytuacji sam na sam z Mariciem fatalnie spudłował. Kiedy część białostockich kibiców wyszła do bufetu w 45. minucie Janicki fauluje w polu karnym Maderę i sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny. Jednak nawet takiej świetnej okazji do zdobycia bramki nie wykorzystał Vassiljev, który strzelił wprost w Maricia.
Gospodarze na przerwę schodzili bardzo niepocieszeni, bo powinni prowadzić co najmniej dwiema bramkami i mieć już ten mecz pod własną kontrolą. Szczególnie, że goście z Gdańska nie prezentowali w pierwszej części gry wybitnego poziomu.
W drugiej połowie role odmieniły się. To goście z większym zaangażowaniem wyszli na ostatnie trzy kwadranse, zaczęli mądrzej rozgrywać piłkę i byli do bólu skuteczni. W 66. minucie pierwszą groźną akcję stworzyli sobie goście i zdobyli bramkę. Grzegorz Kuświk dośrodkował piłkę z prawego skrzydła, Mak uprzedził Modelskiego i pokonał Drągowskiego. Dziesięć minut później kolejna sytuacja i kolejny gol. Maciej Makuszewski przy biernej asyście Modelskiego oddał mocny strzał i nie dał żadnych szans Drągowskiego. Dzieła zniszczenia w ostatniej minucie dopełnił Kuświk, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Borysiuka.
Piłkarze Michała Probierza zagrali kompletnie dwie odmienne połowy. W pierwszej powinni strzelić bramki i mieć przewagę nad gośćmi, w drugiej oddali pole gry lechistom nie stwarzając żadnej okazji pod bramką Maricia. Podopieczni von Heesena pokazali w drugiej połowie dojrzalszy futbol i wypunktowali Żółto-Czerwonych.