Pierwszy mecz 5 kolejki Ekstraklasy stał pod znakiem gwałtownych opadów deszczu, grząskiej murawy i popisów Rafała Wolskiego. Były reprezentant polski uczestniczył w czterech akcjach bramkowych swojego zespołu!
Wisła zdecydowanie lepiej odnalazła się w trudnych warunkach. Już od pierwszych minut widać było, że Nafciarze mają pomysł na mecz i udokumentowali to już w 5 minucie. Po świetnej, miękkiej wrzutce Wolskiego do piłki wyskoczył Łukasz Sekulski i strzałem w długi róg pewnie umieścił w bramce. Na tym piłkarze Wisły nie poprzestali. Widząc niezdecydowanie i brak koncepcji Miedziowych raz po raz nękali bramkarza przyjezdnych. Drugiego gola strzelił Wolski w 21 minucie z ostrego kąta pakując piłkę lewą nogą pod poprzeczkę. Trener Żuraw zareagował już w 39 minucie zdejmując z boiska Baszkirova i Wójcickiego, a wpuszczając graczy silnych i wysokich. Efekt był taki, że Zagłębie zaczęło coraz częściej gościć w polu karnym gospodarzy. Werwy starczyło do 60 minuty kiedy to Wolski popisał się prostopadłym podaniem wzdłuż linii pola karnego, a piłkę wślizgiem w bramce umieścił Sekulski. 3 minuty później po bliźniaczej akcji i podaniu Wolskiego samobójczym strzałem „popisał”się Soler. Dwie szybkie bramki kompletnie podcięły skrzydła Miedziowych. Niby atakowali, niby się starali,ale konkretów było niewiele.
W pierwszym meczu tej kolejki potwierdziło się prawo serii – Wisła dalej wygrywa z Zagłębiem i wygrywa w naszej lidze kolejny mecz u siebie. Dwie twarze obu drużyn są, aż nadto widoczne. U siebie w domu są agresywne, zdeterminowane z koncepcją na mecz. Natomiast na wyjazdach przeistaczają się w kolosa na glinianych nogach bez żadnej z tych cech. Kibice obu zespołów mogą już jednak zacierać ręce gdyż za tydzień ich ulubieńcy grają mecze na swoich boiskach.