Niby przed chwilą wszystko się zaczynało, pierwsze mecze, pierwsze bramki, chwile radości, ale tez momenty rozpaczy i złości. Teraz do końca rozgrywek zostało już nie wiele, bo tylko pięć kolejek. Zanim nastąpi koniec, to w 26 kolejce Pogoń Szczecin na swoim stadionie podejmie Górnik Zabrze. Początek zaplanowano na godzinę 18, a sędzią głównym starcia będzie Zbigniew Dobrynin.
Dla obu drużyn gra toczy się o wysoką stawkę. Portowcy mają realne szanse na historyczne mistrzostwo, ale też nie mogą czuć się pewnie na fotelu wicelidera, gdyż rewelacja sezonu z Częstochowy czyha, jest rozpędzona i czeka na każde potknięcie rywali. Jeśli oba zespoły będą szły łeb w łeb to wszystko rozstrzygnie się za niecałe cztery tygodnie na stadionie im. Floriana Krygiera. Szkoda tylko, że tej rywalizacji ze względu na pandemiczne okoliczności prawdopodobnie nie ujrzą kibice, gdyż to była by dla nich gratka. Pogoń nad plasującymi się zespołami ma dziewięć oczek przewagi i tylko kataklizm mógłby pozbawić ich podium. W poprzednich dwóch meczach zagrali bardzo dobre, a przede wszystkim mądre taktycznie spotkania. Pewne zwycięstwa do zera, nie tylko sprawiły, że zarówno zbliżyli się do Legii, jak i powiększyli przewagę nad praktycznie wszystkimi drużynami. Po lutowej zadyszce w której w ciągu czterech spotkań uzbierali cztery punkty nie ma już śladu. Teraz można gdybać, co by było gdyby, ale jedno jest pewne, że przed podopiecznymi Kosty Runajcia stoi niepowtarzalna szansa, by zapisać się złotymi zgłoskami na kartach historii Dumy Pomorza. Wszystko jest w ich rękach, nogach, głowie.
Przechodząc na drugą stronę barykady warto wspomnieć o super początku sezonu podopiecznych Marcina Brosza. Cztery wygrane na otwarcie, pozycja lidera, postawienie stempla na zwolnieniu Vukovicia z Legii, wiele było zachwytów nad grą Górnika ale im dalej w las tym szło coraz to gorzej. Owszem nikt po nich nie spodziewał się takich wyników, w przedsezonowych zapowiedziach każdy maksymalnie dałby im miejsce w środku stawki. Lecz po raz kolejny trener Brosz swoim warsztatem udowadnia, że nie potrzebuje nie wiadomo jakich funduszy, nie wiadomo jakich wynalazków czy gwiazd, by zbudować trwały monolit. Drużynę nie tylko co przyjemną dla oka, ale i zgraną, a przede wszystkim dobrze punktującą. Uczynił do przed laty w Piaście, czyni to teraz w Górniku i za to należą się brawa i szacunek. Lecz na tym wszystkim jest delikatna rysa, niedosyt tego co mogło nastąpić. Oczywiście zabrzanie mają szanse na czwarte miejsce premiowane europejskimi pucharami ( jeśli Raków sięgnie po Puchar), ale nie oszukujmy się przy obecnej dyspozycji będzie to piekielnie trudne, a i rywale nie śpią, nie zatrzymują się w miejscu. W tym roku w jedenastu spotkaniach uzbierali ledwie 10 punktów. Dla porównania w rundzie jesiennej w 14 meczach uzbierali 26 punktów. Robi to kolosalną różnice, Górnik nie punktuje jak w ubiegłej rundzie i to pozostawia niesmak, niedosyt, bo w kategoriach porażki bym tego nie oceniał.
Tak czy inaczej w dzisiejszym meczu obie drużyny mają wiele do udowodnienia. Pogoń chciałaby praktycznie przypieczętować podium i zrewanżować się za porażkę w ubiegłej rundzie w Zabrzu, natomiast Górnik zrobi wszystko, by udowodnić wszystkim, że jeszcze nie należy ich skreślać i uczynią wszystko, aby zła passa odeszła w zapomnienie. Szansa stoi otworem już w tej kolejce, wiele wskazuje, że możemy być świadkami boiskowej wojny o każdy centymetr murawy, tylko po to by udowodnić swoją wartość i wyższość. Niech wygra lepsza drużyna, a przede wszystkim piłka!