Biała Gwiazda w rundzie wiosennej wciąż pozostaje niepokonana. Gracze Joana Carrillo po spotkaniu z Koroną Kielce czują jednak spory niedosyt, bowiem to oni znacznie przeważali, a ostatni kwadrans meczu rozgrywali w przewadze liczebnej.
W dziewiątej minucie meczu gospodarze mogli objąć prowadzenie. Świetnym podaniem popisał się Pol Llonch, który znakomicie obsłużył Jesusa Imaza. Pomocnik Wiślaków w sytuacji sam na sam z bramkarzem jednak spudłował, posyłając futbolówkę wysoko nad poprzeczką bramki Alomerovicia.
Kielczanie w 20. minucie odpowiedzieli groźnym atakiem i swoje starania od razu zwieńczyli golem. Lewą flanką mknął Ken Kallaste, który zagrał do niepilnowanego Marcina Cebuli. Ten od razu zgrał piłkę do nieobstawionego Jacka Kiełba i pomocnik Korony w dość szczęśliwy sposób wpakował piłkę do siatki Juliana Cuesty.
Kwadrans później Biała Gwiazda była bardzo bliska wyrównania. W 36. minucie w polu karnym faulowany był Rafał Boguski i arbiter dzisiejszego spotkania bez wahania wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Carlitos, jednak jego strzał w znakomity sposób wybronił Zlatan Alomerović. Mimo tego Wiślacy nie poddawali się i chwilę później dopisało im szczęście. W roli dryblera odnalazł się Llonch, piłka przypadkowo odbiła się od jednego z graczy gości i trafiła wprost pod nogi Imaza. Temu nie pozostało nic innego niż tylko wpakować piłkę do bramki, tuż pod nogami bezradnego w tamtej sytuacji golkipera gości.
W drugą połowę gracze obu drużyn weszli w nieco innym nastawieniu. W pierwszych minutach brakowało emocji, ale na waleczność obu drużyn nie mogliśmy narzekać. W 65. minucie zza pola karnego kropnął Rafał Boguski, jednak futbolówka minęła prawy słupek bramkarza Korony. Chwilę później zaczęła się dość nietypowa seria kilku fauli ze strony Diawa, która za trzecim razem zakończyła się drugą żółtą kartką.
Natychmiast po karze dla obrońcy podopiecznych Gino Lettieriego bliscy objęcia prowadzenia byli gospodarze. Dwukrotnie próbował Carlos Lopez – niemal z tego samego punktu pola karnego. Najpierw strzał napastnika Białej Gwiazdy wybronił Alomerović, a chwilę później piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Śmiało można powiedzieć, że ostatni kwadrans w przewadze liczebnej gracze Carrillo zmarnowali w koncertowy sposób. Jeśli ktoś nie wierzy, niech po prostu włączy powtórkę spotkania w 93. minucie. Niewiarygodne było to, jak dwaj gracze Wisły rozegrali między sobą finalną akcję meczu i po chwili sędzia spotkania zagwizdał koniec meczu. Ostatecznie przy Reymonta padł remis 1:1. Dla Wisły oznacza to już trzeci remis w 2018 roku, a dla Korony ważny podział punktów na ciężkim terenie, parę dni po przekonującym zwycięstwie z Lechem Poznań 1:0.