Wisła Kraków na własnym stadionie przegrała ze Śląskiem Wrocław 1:3 w ramach 2. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa. Dla Śląska strzelali dwukrotnie Robert Pich, a także Waldemar Sobota. Bramka dla Wisły padła po samobójczym trafieniu Mariusza Pawelca, który podbił głową strzał debiutanta Yawa Yeboaha.
Po remisie w Białymstoku Biała Gwiazda chciała zdobyć komplet punktów przed własną publicznością. Śląsk natomiast chciał pójść za ciosem po wygranej w poprzednim meczu z Piastem Gliwice 2:0. Pierwszą groźną sytuację stworzył Pawelec uderzając na bramkę Mateusza Lisa, lecz ta przeleciała obok bramki. w 16. minucie spotkania fatalny błąd popełnił Rafał Janicki, który wźlizgiem podał piłkę na środek pola karnego zamiast wybić ja na aut. Do piłki dobiegał zawodnik gości i bezradny Szot sfaulował Praszelika w polu karnym. Sędzia Marciniak bez chwili wahania wskazał na rzut karny, który pewnie wykorzystał Robert Pich. Od tego momentu ekipa trenera Lavicki cofnęła się i broniła wyniku. Wtedy Wisła zaczęła atakować i głównie za sprawą nowego skrzydłowego Yeboaha rozpoczęła ataki na bramkę Putnockiego. Najpierw zawodnik z Ghany uderzał na bramkę Śląska, lecz świetnie zachował się słowacki bramkarz. W 40. minucie po raz kolejny uderzał Yeboah i tym razem jego strzał podbił Mariusz Pawelec i tak wpadła bramka samobójcza. Do przerwy 1:1.
Na początku drugiej połowy spotkania Wisła Kraków zaczęła atakować bramkę rywali. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Jakuba Błaszczykowskiego, kolejnej akcji Stefana Savicia, której nie wykorzystał Beqiraj i potężnym strzale Macieja Sadloka na tablicy świetlnej nadal mieliśmy wynik 1:1. I w końcu przy optycznej przewadze Wisły, to Śląsk wyprowadził zabójczą kontrę w której Robert Pich minął bramkarza i strzelił swoja drugą bramkę w meczu. W 84. minucie kolejny błąd zawodnika gospodarzy. Lukas Klemenz nadepnął na stopę Roberta Picha w polu karnym i przyznano drugą jedenastkę w tym spotkaniu, którą wykorzystał Waldemar Sobota.
Zwycięski Śląsk wypunktował Wisłę będąc bardzo skuteczną drużyną, tak jak przed tygodniem w meczu z Piastem. Gra Wisły natomiast pozostawia wiele do życzenia. Nowe nabytki w postaci Savicia i Beqiraja wyglądają blado i gubią się na boisku. Reszta drużyny nie potrafi zawiązać szybkiej składnej akcji. Znamiennym w końcówce spotkania, było to, iż słynący z waleczności i dobrego wyprowadzania piłki Basha i Żukow w końcówce spotkania podawali piłkę bardzo niecelnie, czym spowodowali kilka kontr na swoją bramkę. Wygląda na to, iż drużyna jest kompletnie nieprzygotowana pod kątem fizycznym do sezonu. Warto wspomnieć, iż chyba najciekawszym zawodnikiem w meczu był Yaw Yeboah z Wisły. To po jego strzale Wisła zdobyła bramkę. Wdawał się w dryblingi, zagrywał niekonwencjonalne piłki do partnerów z drużyny. Teraz mamy dwa tygodnie przerwy reprezentacyjnej i ciekawe jak oba zespoły wykorzystają ten czas.
Wisła: Mateusz Lis – Dawid Szot, Rafał Janicki, Lukas Klemenz, Maciej Sadlok – Georgij Żukow (85. Aleksander Buksa), Vullnet Basha – Stefan Savić (64. Michał Mak), Jakub Błaszczykowski, Yaw Yeboah (74. Jean Carlos) – Fatos Beciraj
Śląsk: Matus Putnocky, Piotr Celeban, Israel Puerto, Wojciech Golla, Mariusz Pawelec – Lubambo Musonda (58. Piotr Samiec-Talar), Jakub Łabojko, Mateusz Praszelik (84. Maciej Pałaszewski), Waldemar Sobota, Robert Pich (90+1. Przemysław Bargiel)- Fabian Piasecki (57. Mathieu Scalet)
Żółte kartki: Dawid Szot – Israel Puerto, Piotr Celeban
Bramki: Mariusz Pawelec (40-sam) – Robert Pich (17-karny, 75), Waldemar Sobota (84-karny)