Wisła Kraków po przegranym boju o czołową ósemkę tego sezonu przystępowała do meczu z najsłabszym zespołem ligi z animuszem i chęcią pokazania, że remis z Zagłębiem, który przekreślił ich awans do grupy mistrzowską był tylko wypadkiem przy pracy. Górnik przyjechał do Krakowa by zdobyć jakiekolwiek punkty i utrzymać się w walce o pozostanie w Ekstraklasie. Życie jednak brutalnie zweryfikowało zabrzan. Po golach Małeckiego, Wolskiego, Ondraszka i prezencie Guzmicsa dla Gergela, Wisła ograła ekipę Jana Żurka 2:1.
Jeszcze przed meczem doszło do przykrego incydentu z sędzią w roli głównej. Arbiter boczny zemdlał przy powitaniu piłkarzy i mecz rozpoczął się z pięciominutowym opóźnieniem.
Spotkanie zaczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy od pierwszego gwizdka rzucili się do gardła gościom. Już w drugiej minucie Boguski mógł ucieszyć publiczność przy Reymonta, jednak jego strzał głową nie sprawił problemów goalkeeperowi Górnika. Ale co się odwlecze to nie uciecze, kilka minut później krakowianie dopięli swego i po rajdzie lewą stroną Małeckiego wyszli na prowadzenie po kapitalnym strzale skrzydłowego z ostrego kąta. To nie koniec emocji w pierwszym kwadransie tego spotkania. W 13. minucie Boguski mógł podwyższyć prowadzenie, ale jego wolej po rzucie rożnym wylądował na trybunie fanatyków za bramką Kasprzika. Chwilę później do pierwszej dobrej okazji doszedł snajper Wisły – Zdenek Ondraszek. Jego strzał głową z linii bramkowej wybił Grzegorz Kasprzik. Górnik jednak nie odpuszczał i starał się odgryźć rywalom. Po zamieszaniu w polu karnym Wisły strzał Dancha niemal znalazł ujście w siatce bramki Miśkiewicza, poprawkę zza pola karnego w wykonaniu Kante zablokował Maciej Sadlok. Po pierwszym kwadransie gry, Górnicy byli wyraźnie zaskoczeni wysokim pressingiem zespołu Dariusza Wdowczyka, zaskoczyło ich też podanie w 28. minucie w wykonaniu Richarda Guzmicsa, który zagrał piłkę Romanowi Gergelowi tak, że ten minął bramkarza i wbiegł z futbolówką do bramki!
Biała Gwiazda od razu ruszyła do przodu aby ponownie wyjść na prowadzenie, jednak przez kilkanaście minut nie mogła znaleźć sposobu na defensorów Górnika Zabrze, ale do czasu. Kilka minut przed końcem pierwszej części gry, zaskakujące rozegranie rzutu rożnego dało kolejnego gola Wiśle Kraków. Szybkie podanie do Patryka Małeckiego stworzyło mu dużo miejsca z boku pola karnego, ten mógł dokładnie dograć do wychodzącego na pozycję Rafała Wolskiego, który zdobył gola. Pierwszy jego strzał jeszcze wybronił Kasprzik, ale przy dobitce nie miał szans. Wisła przed przerwą starała się jeszcze atakować, ale nie zdołała podwyższyć zasłużonego prowadzenia przed przerwą.
Druga połowa tak jak pierwsza zaczęła się od ataku Wisły lewą flanką, który wykonał niezawodny Patryk Małecki. Wystawił on piłkę do Rafała Wolskiego jednak jego strzał z 13 metrów zablokował obrońca zabrzan. Chwilę później jeszcze lepszą okazję zmarnował Wolski, który otrzymał podanie z prawego skrzydła. Tym razem miał przed sobą tylko Grzegorza Kasprzika, który popisał się kapitalną interwencją i przeniósł piłkę nad poprzeczką swojej bramki.W kolejnych kilkunastu minutach do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy coraz częściej stwarzali zagrożenie pod bramką Miśkiewicza. Wisła starała się kontrować, między innymi po jednej z kontr wywalczyła stały fragment gry, po którym w 63. minucie bardzo dobrą okazję miał Patryk Małecki. Uderzył on jednak z narożnika pola karnego tuż obok lewego słupka bramki Górnika. W dalszej części drugiej połowy inicjatywę utrzymywał Górnik, który stworzył sobie kilka sytuacji, jednak żadna z nich nie była na tyle klarowna aby dała wyrównującego gola. Najbliżej zdobycia gola był w 74. minucie Rafał Kurzawa, którego strzał głową o metr minął słupek bramki gospodarzy. Po kilkunastu minutach biernej gry, Wisła otwarła się i ponownie za sprawą Małeckiego groźne zaatakowała. W odpowiedzi Gergel stanął niemal oko w oko z Miśkiewiczem, jednak jego strzał odbił się od poprzeczki.
Chwilę później to Biała Gwiazda zadała decydujący cios. Piłkę w środku pola przejął, a jakże, Patryk Małecki. Pobiegł pod bramkę Kasprzika i wystawił futbolówkę Ondraszkowi tak, że ten tylko dołożył nogę. 3:1! Chwilę przed końcem meczu wynik mógł podwyższyć Guerrier, który w drugiej połowie zameldował się na placu gry, jednak piłka doskonale zagrana od Ondraszka ze skrzydła po jego uderzeniu znalazła się na sektorze zajmowanym przez będących na tym meczu „na zakazie” kibiców Górnika, którzy siedzieli tuż za bramką Grzegorza Kasprzika. Na 4:1 podwyższyć mógł też Tomasz Cywka, który jednak w sytuacji sam na sam strzelił wprost w bramkarza gości. Do końca meczu obie drużyny nie stworzyły więcej godnych uwagi sytuacji i spotkanie zakończyło się pewną wygraną Wisły – 3:1. Krakowianie po tym spotkaniu przesunęli się na pierwsze miejsce w tabeli grupy spadkowej.