Kiedy w lecie 2015 roku wygasł kontrakt Ryszarda Tarasiewicza, który w swoje bogate już CV mógł wpisać kolejny sukces – utrzymanie w lidze Korony (a był to sukces niemały) w Kielcach zaczęto zastanawiać się nad szkoleniowcem, który byłby odpowiedni by zacząć wdrażać plan, który przygotowali włodarze kieleckiego zespołu. Plan zakładał oparcie gry zespołu o zawodników z regionu, bądź długo związanych z klubem. Zdecydowano więc, że nowym szkoleniowcem Korony zostanie Marcin Brosz, który z powodzeniem prowadził takie zespoły jak Polonia Bytom (05/06 awans do II ligi) czy Piast Gliwice (11/12 Mistrzostwo I ligi i awans do Ekstraklasy). Jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę, bo po zaledwie kilku kolejkach można było zauważyć piętno, które Brosz odbił na zespole i własny, wypracowany styl gry.
Dziury w składzie i ich łatanie
Pierwszym i wydaje się, że najważniejszym zadaniem nowego trenera było poradzenie sobie z odejściem kilku bardzo ważnych dotychczas zawodników. Najważniejszym ubytkiem w składzie był Paweł Golański, bez którego trudno było wyobrazić sobie prawą stronę formacji Korony. Pocieszeniem dla Brosza był wszakże fakt, że najważniejsi wychowankowie pozostali, a także udało się poczynić wzmocnienia w postaci wypożyczeń Dariusza Treli oraz Bartłomieja Pawłowskiego. Przed startem sezonu udało się także zatrzymać w klubie Piotra Malarczyka, co uznano za spory sukces ze względu na jego znakomitą formę i duży skok w piłkarskim rozwoju. Było to jednak pyrrusowe zwycięstwo, gdyż Malarczyk zgodził się zostać tylko pod warunkiem niskiej klauzuli odejścia w kontrakcie. Ta została ustanowiona na kwotę 50 tys. zł, co dalej przyciągało potencjalnych kupców. Malarczyk odszedł do Ipswich Town, a w składzie powstała kolejna dziura, z którą Brosz musiał się zmierzyć. Jednak więcej o transferach w dalszej części tekstu.
Chłopcy wyjazdowcy
Korona przed sezonem przez większość ekspertów typowana była do spadku, głównie ze względu na znaczne osłabienie składu i powracające co jakiś czas kłopoty finansowe. Działacze i miasto Kielce na rozwiązanie problemów pieniężnych mieli różne pomysły, jednak w kluczowych momentach zawsze głos zabierali kibice, z którymi w Kielcach zawsze się liczono jeśli chodziło o dobro klubu. Co do problemów czysto sportowych Marcin Brosz wydawał się mieć na Koronę pomysł, bo po kilku pierwszych kolejkach zajmował czołowe miejsca w – bądź co bądź mocno spłaszczonej – tabeli. Szkoleniowiec kielczan nie musiał długo czekać by zapisać się w historii klubu, bo Korona zanotowała w 6. kolejce pierwsze zwycięstwo na Łazienkowskiej z Legią Warszawa. Od początku sezonu w występach „Złocisto-Krwistych” zaczęto zauważać pewną prawidłowość: słabe występy na własnym stadionie, a bardzo dobre mecze na wyjazdach. W pewnym momencie, po ośmiu meczach wyjazdowych Korona Kielce była jedną z najlepiej punktujących drużyn na wyjazdach w Europie! Wszystkim to imponowało, ale także wszystkim brakowało do pełni szczęścia dobrej gry w meczach na własnym stadionie, gdzie Korona wygrała zaledwie jeden mecz na samym początku sezonu i z takim bilansem zakończyła jesień.
FORMACJE
Bramka
Pierwsze mecze sezonu stały pod znakiem rotowania w bramce Korony – niemalże naprzemiennie między słupkami kieleckiego zespołu stawali Dariusz Trela i Zbigniew Małkowski. Obaj rozgrywali solidne spotkania, prezentowali niemalże równy poziom, a bramki które wpuszczali nie były ich winą. Potem jednak rywalizację w bramce wygrał Zbigniew Małkowski, jeden z najstarszych zawodników w całej lidze i do czasu odnowienia kontuzji był bardzo pewnym punktem zespołu a kulminacją jego fantastycznej formy był mecz w Zabrzu gdzie bronił fenomenalnie. Na koniec jesieni do bramki Korony wskoczył Dariusz Trela i również spisywał się ponadprzeciętnie, raz znajdując się nawet w naszej, tylkoekstraklasowej jedenastce kolejki.
Obrona
Ta formacja była chyba najbardziej burzliwa ze wszystkich kieleckich formacji tej jesieni. Na początku sezonu niemalże nie do przejścia wydawali się dwaj stoperzy – Piotr Malarczyk i Radek Dejmek. To oni byli liderami defensywy kielczan. Prawa strona obrony po odejściu Pawła Golańskiego nie była nawet swoim cieniem, a to ze względu na przeciętne występy Vladislavsa Gabovsa. Na lewej stronie równą, choć nie błyskotliwą formę prezentował Kamil Sylwestrzak. Po odejściu Piotra Malarczyka kilka koszmarnych występów na pozycji stopera zaliczył Krzysztof Kiercz, który szybko zastąpiony został Maciejem Wiluszem wypożyczonym z Lecha Poznań. Wilusz stał się pewnym punktem obrony kielczan, choć nie tak pewnym jak Piotr Malarczyk, za którym wszyscy w Kielcach bardzo tęsknią.
Pomoc
Kluczowa formacja dla wielu zespołów, ekstra kluczowa formacja dla Korony Kielce. Prawdziwym liderem w środku pola był i jest Vlastimir Jovanović, który w każdym meczu prezentował się wyróżniająco. W początkowej fazie sezonu błyszczał na pozycji numer 10 Marcin Cebula, jednak im dalej w sezon tym bardziej wychowanek Pogoni Staszów gasł. Wszystkich w Kielcach cieszył powrót na boisko Vanji Markovića, który wreszcie wyleczył zerwane więzadła w kolanie, a po powrocie prezentował się zaskakująco dobrze. Skrzydła przez znaczną część sezonu obsadzone były przez Łukasza Sierpinę i Bartłomieja Pawłowskiego. Ten pierwszy od początku robił dużo wiatru, jednak na swoją pierwszą bramkę musiał poczekać aż do 21. kolejki. Ten drugi potrzebował trochę czasu by się rozkręcić, a jak już to zrobił to prezentował się bardzo dobrze, jednak by dawać drużynie więcej musi pomyśleć o aktywniejszej grze w defensywie.
Atak
Dawno w Kielcach nie było na tej pozycji zawodnika, który seryjnie zdobywałby bramki. Gdyby sięgnąć pamięcią wstecz, to ostatnią taką postacią był chyba… Andrzej Niedzielan. Przemysław Trytko, który w klubie jest już dłuższy czas nie jest typem egzekutora, zaś żaden z zawodników rezerw nie prezentuje poziomu wystarczającego na grę w Ektraklasie. Brosz pogrzebał więc głębiej i wyciągnął Michała Przybyłę, który zaliczając debiut zdobył dwie bramki, zaś w pamiętnym meczu w Warszawie został bohaterem strzelając zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry. Jego forma nie była jednak równa i Brosz zdecydował się ściągnąć zawodnika z Półwyspu Iberyjskiego – Airama Lopeza Cabrerę. Długo temu zawodnikowi zajęła aklimatyzacja i chyba jeszcze się nie skończyła, gdyż Cabrera nie wydaje się jeszcze przygotowany do stylu gry i Korony i Ekstraklasy. Strzelił w Koronie cztery bramki, jednak mimo wszystko oczekiwano po nim w Kielcach czegoś więcej.
NAJLEPSZY ZAWODNIK
W tej kategorii zwycięża ŁUKASZ SIERPINA. Długo czekał na regularne występy w pierwszym składzie Korony już od czasów Leszka Ojrzyńskiego. Sprowadzony w 2012 roku z Górnika Polkowice. W swych wejściach z ławki rezerwowych zawsze pokazywał zadziorność i zaangażowanie, lecz przegrywał rywalizację o miejsce w pierwszej jedenastce. W tym sezonie niemal zawsze występował od pierwszej minuty i to on robił najwięcej wiatru i zamieszania w szeregach rywali. Stwarzał dużo okazji sobie i kolegom z zespołu, jednak swoich nadarzających się okazji nie potrafił wykorzystać. Na pierwszą bramkę w klubie musiał zaczekać aż do 21. kolejki, kiedy to dobił strzał Nabila Aankoura z rzutu wolnego. Po radości tego gracza widać było jak na to czekał i na pewno można mieć nadzieję, że wiosna będzie dla niego równie udana co jesień, bo pierwszy gol w barwach Korony może być zapowiedzią kolejnych.
NAJLEPSZY TRANSFER
Aaaand the Oscar goes to… MACIEJ WILUSZ. Po odejściu Piotra Malarczyka Korona Kielce stanęła przed zadaniem znalezienia kogoś, kto zalepi powstałą wyrwę w obronie, gdyż Krzysztof Kiercz był jak kawałek plasteliny przytknięty do rozrywającego się wału rzecznego. Wybór padł na niechcianego w Lechu przez Macieja Skorżę Macieja Wilusza. To był strzał w dziesiątkę. Wilusz niemalże z miejsca wskoczył do pierwszego składu Korony i stał się pewnym punktem zespołu. Dobry technicznie, inteligentny obrońca znakomicie współpracował z Radkiem Dejmkiem i tworzył z nim niemalże tak zgraną parę jak para Dejmek – Malarczyk. Jego dobra forma zwróciła uwagę sztabu szkoleniowego Jana Urbana i ponoć Wilusz ma zimą wrócić na Bułgarską.
NAJGORSZY ZAWODNIK
KRZYSZTOF KIERCZ. Mimo całego szacunku dla wychowanka i oddanego zawodnika klubu, oraz dręczonego ciągle przez kontuzje piłkarza: to nie był i nie jest dla niego udany sezon. Po odejściu Malarczyka zajął jego miejsce w składzie, jednak spisywał się koszmarnie i część bramek była jego pośrednią bądź bezpośrednią winą. Formy brak zdecydowanie przez kontuzje, które dręczą Kiercza odkąd najstarsi pamiętają. W ostatnich dniach Korona Kielce podała do wiadomości publicznej komunikat, z którego wynika, że klub żegna się z nim i z kilkoma pozostałymi zawodnikami.
NAJGORSZY TRANSFER
W tej kategorii zwycięża TOMASZ ZAJĄC. W kilku pierwszych meczach sezonu występował na pozycji prawego skrzydłowego, do czasu przybycia do klubu Bartłomieja Pawłowskiego, na rzecz którego błyskawicznie stracił pozycję w pierwszym zespole. W swoich występach pokazał co prawda dobre wyszkolenie techniczne, ale właściwie to wszystko. Sprowadzony z Wisły Kraków, w której zaliczył zaledwie 11 występów miał być lustrzanym odbiciem Łukasza Sierpiny. Niestety niewiele z tego wyszło i Zając popadł w szarość, a w ostatnich meczach jesieni nie grał wcale, bądź tylko ogony.
NAJLEPSZY MECZ
12. KOLEJKA, 16. października 2015 r.
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 0:1 (35′ Airam Cabrera (k))
Ciężko jest wybrać najlepszy mecz Korony Kielce w rundzie jesiennej. Wybór padł jednak na mecz ze Śląskiem, gdyż wtedy Korona urządziła wszystkim prawdziwy pokaz siły i zagrożenia płynącego z kontrataków. Problemem w tym meczu był właściwie brak skuteczności zawodników Korony, bo kielczanie stworzyli sobie w tym spotkaniu tyle okazji, że już do przerwy na tablicy wyników mogła widnieć czterobramkowa przewaga gości.
NAJGORSZY MECZ
5. KOLEJKA, 14. sierpnia 2015 r.
Korona Kielce – Cracovia 0:3 (21′ Deniss Rakels; 45′ Mateusz Cetnarski; 49′ Bartosz Kapustka)
Najgorszy mecz Korony też nie jest łatwym wyborem, ponieważ słabych meczów na Kolporter Arenie w wykonaniu kielczan było mnóstwo. Zwyciężyła jednak „Krakowska masakracja piłą mechaniczną” reżyserii Jacka Zielińskiego, w której główne role zagrali Rakels, Cetnarski i Kapustka. Ten ostatni został zapamiętany z fantastycznej bramki, przed której strzeleniem przebiegł niemalże 70 metrów z piłką nieatakowany i umieścił futbolówkę w bramce Korony.
PROGNOZA
Zadanie dla Korony na wiosnę to przede wszystkim zacząć wygrywać na własnym stadionie i utrzymać tam w miarę dobrą passę występów. Dodatkowym wyzwaniem dla Marcina Brosza i spółki będzie znalezienie zastępcy Macieja Wilusza, o ile plotki o powrocie tego zawodnika do Lecha się potwierdzą. Co do prognozy na wiosnę, może ona być tylko jedna: grupa spadkowa. Mimo zakusów do grupy mistrzowskiej i dobrego początku sezonu kielczanom jednak przyjdzie spojrzeć prawdzie w oczy. Końcówka rundy jesiennej pokazała, że mimo ciężkiej pracy niektóre z zespołów Ekstraklasy są dla kielczan nieosiągalne. Gdyby jednak udało się Koronie zagrać wiosną w grupie mistrzowskiej, należałoby to uznać za ogromny sukces.