Ostatni mecz i ostatnia szansa na pozostanie w elicie. Górnik Łęczna to kopciuszek w T-Mobile Ekstraklasie i pomimo kilku zaskakujących wygranych (3:1 z Legią Warszawa, 1:0 oraz 2:1 z Pogonią Szczecin) oraz remisów (1:1 z Lechem Poznań, Lechią Gdańsk czy Wisłą Kraków) już jutro okaże się czy te wyniki były wystarczające do utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Aktualnie o ligowy byt walczy wiosenna petarda, czyli Zawisza Bydgoszcz, który przebojem rozpoczął dramatyczną walkę o punkty z czasem, Koroną Kielce oraz Górnik Łęczna – jak się stanie? Dowiemy się już jutro o godzinie 20:30.
„Duma Lubelszczyzny”, jak zwykli mawiać sympatycy Górnika, ma realne szanse na pozostanie w Ekstraklasie, ale by tak się stało, musi liczyć na potknięcia rywali. Problem polega na tym, iż te szanse z każdym dniem są coraz mniejsze. W ostatnim spotkaniu uległ Podbeskidziu 0:1 po golu w 93. minucie. Porażka dlatego boli podwójnie. Rodzi się pytanie – czy Jurij Szatałow odpowiednio zmotywuje swoich podopiecznych przed ostatnim meczem tego sezonu? Kibice w to nie wątpią i szczerze wierzą w uzyskanie korzystnego wyniku, ale jak w rzeczywistości będzie – okaże się jutro. Łęcznianie mają kilka czynników przemawiających za ich zwycięstwem:
1. GKS Bełchatów w tej chwili nie gra już o nic. Jest to pierwszy spadkowicz, któremu równie dobrze już może nie zależeć zbytnio na wyniku, ponieważ niezależnie od uzyskanego rezultatu pożegna się z T-Mobile Ekstraklasą.
2. Górnik Łęczna ma coś do udowodnienia; mecz z Podbeskidziem to jedynie przykra wpadka i dlatego będą za wszelką cenę próbować odkupić swoje winy. Ciężkie winy…
3. Dodatkowe fundusze z praw telewizyjnych. Sprawa ważka, jeżeli nie kluczowa dla wielu zespołów. Pokaźne źródło dochodów dla klubu.
Znalazłoby się jeszcze trochę tych powodów, ale każdy wie o co chodzi – jedna drużyna walczy o przetrwanie, druga o pietruszkę. Bynajmniej nie o Przemysława.
Forma zespołu z Łęcznej? No cóż, na ostatnie pięć spotkań nie wygląda to kolorowo – wygrana z Koroną Kielce 3:2, remis z Zawiszą 1:1 i trzy porażki – odpowiednio z Cracovią 0:3, 0:1 z Ruchem Chorzów i 0:1 z Podbeskidziem. Takie wahania nie są pożądane u nikogo, a na pewno nie u kogoś, kto za wszelką cenę próbuje utrzymać się na tej „tonącej tratwie”.
Kogo zabraknie w szeregach gospodarzy jutrzejszego starcia? Jurij Szatałow nie skorzysta z usług Przemysława Kaźmierczaka, Bartosza Wiązowskiego, Grzegorza Bonina, a także Łukasza Mierzejewskiego i Tomasza Nowaka.
Po drugiej stronie GKS Bełchatów – jak szybko zawitał ponownie do Ekstraklasy, tak szybko z nią się pożegna. Co mogło spowodować bełchatowską katastrofę? Wielu winę przypisuje bezmyślnemu zwolnieniu Kamila Kieresia i zatrudnieniu Marka Zuba, który bardzo dobre, wręcz fenomenalne wyniki osiągał z mistrzem Litwy, Żalgirisem Wilno. Pod jego skrzydłami litewski wyraźnie odżył, dając w kość między innymi Lechowi Poznań, bardzo dobre recenzje zbierali dwaj Polacy – Jakub Wilk oraz Jakub Biliński. Po przeprowadzce do Polski atuty polskiego trenera zdecydowanie zanikły i pod jego wodzą „Brunatni” wpadli w jeszcze większy dołek z którego, co ciekawe, wyciągnąć miał… Kamil Kiereś. Zdecydowanie niezrozumiałe postępowanie zarządu, ale, jak się okazało, wtedy było już za późno.
Do tego spotkania GKS powinien podejść „na luzie”, bez zbędnych komplikacji – uważam, że ważniejszą sprawą będzie oszczędzanie zawodników tak, by nie przytrafiła się poważniejsza kontuzja wykluczająca piłkarza na kilka miesięcy. Bardzo ważne jest to, aby zatrzymać u siebie jak największą liczbę kluczowych graczy u siebie, a to może być nie lada wyzwanie.
Forma GKS-u to taka chorągiewka na wietrze – gdzie zawieje, tam zatrzepoce. Patrząc na ostatnie pięć spotkań to dwie porażki (0:2 z Podbeskidziem oraz 3:6 z Piastem) jeszcze pod wodzą Marka Zuba, następnie przebudzenie w zwycięskim (4:2) starciu z Ruchem Chorzów ponownie z Kamilem Kieresiem na czele, potem już przegrana z Zawiszą 1:4 oraz niedawny remis 2:2 z Koroną Kielce przypieczętowujący relegację z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Najgorsze dla sympatyków „Brunatnych” jest fakt, iż bramka dobijająca przysłowiowy gwóźdź do trumny padła w 93. minucie.
Kto nie wystąpi w tym spotkaniu? Na pewno nie zobaczymy Mateusza Maka, Adriana Basty, Łukasza Wrońskiego oraz Damiana Szymańskiego, a także odesłanych do rezerw Bartosza Ślusarskiego, Grzegorza Barana, Błażeja Telichowskiego i Szymona Sawalę.
Historia spotkań pomiędzy tymi dwoma ekipami nie pozostawia złudzeń – faworytem jest GKS Bełchatów.
Ilość starć pomiędzy GKS-em Bełchatów a Górnikiem Łęczna: 20
Zwycięstwa GKS-u: 11
Remisy: 8
Zwycięstwa Górnika: 1 (w sezonie 99/00!)
Sędziować w tym meczu będzie Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.