W pierwszym spotkaniu 31. kolejki T- Mobile Ekstraklasy grupy mistrzowskiej podział punktów w Białymstoku. Chociaż to Śląsk lepiej grał przez większość spotkania, Jadze przez chwilę udało się stłamsić rywala, ale nie wystarczyło to na pokonanie gości z Wrocławia. Ostatecznie mecz zakończył się remisem i był to dziewiąty podział punktów w historii potyczek obu zespołów.
Pomimo tego, że przed dzisiejszym spotkaniem jak zwykle ostatnio większy ból głowy miał trener gospodarzy, to właśnie Tadeusz Pawłowski dokonał zaskakującej zmiany. Opiekun gości postanowił, że od pierwszych minut nie zagra były kapitan Śląska Marco Paixao, a za niego w ataku wystąpi Mateusz Machaj. W rolę rozgrywającego wcielił się brat Marco, Flavio Paixao. W drużynie Jagiellonii doszło do kosmetycznych zmian w stosunku do poprzedniego spotkania z Ruchem Chorzów. Kontuzjowanego Rafała Grzyba zastąpił Igors Tarasovs, który pierwszy raz zagrał w Jadze na pozycji defensywnego pomocnika.
Od początku spotkania przeważali goście z Wrocławia. Już w 3. minucie meczu Flavio Paixao otrzymał piłkę na środku boiska, pobiegł w kierunku bramki Drągowskiego i zdecydował się na mocny strzał. Szczęśliwie dla gospodarzy bramkarz Jagiellonii odbił piłkę na bok. Pięć minut później kolejny groźny strzał oddaje Paixao. Portugalczyk przyjął piłkę dogrywaną od Zielińskiego i ponownie potężnie uderzał na bramkę Jagi. Kolejny raz Bartosz Drągowski odbija piłkę na bok, a obrońcy wyjaśniają sytuację wybijając futbolówkę daleko na środek boiska.
Jagiellonia na chwilę obudziła się w 12. minucie, kiedy na strzał zdecydował się Maciej Gajos, ale nie można pochwalić pomocnika Jagi za tę decyzję. Piłka nawet nie doleciała do linii końcowej boiska. Chociaż Żółto-Czerwoni nie grali rewelacyjnego spotkania to pięć minut później zdołali oddać swój jedyny w 1. połowie celny strzał na bramkę Pawełka. Rzut wolny wykonywał Tymiński, ale jego zbyt mocne dośrodkowanie wyłapuje bramkarz Śląska.
Jeszcze na jedną ciekawą akcję zdecydowali się piłkarze Jagiellonii, kiedy w 24. minucie dobrze do akcji włączył się Jonatan Straus, ale jego dośrodkowanie nie dotarło do żadnego z partnerów. Po tej sytuacji na boisku istnieli już tylko goście. Żółto-Czerwoni mieli olbrzymie problemy z wyprowadzaniem piłki z własnego pola karnego, nie potrafili rozegrać piłki na połowie Śląska. A wrocławianie grali.
W 28. minucie Mateusz Machaj świetnie znalazł się z piłką w polu karnym Jagi, dograł do Flavio Paixao a ten zdecydował się na mocny strzał z pierwszej piłki. Na szczęście piłka po nogach obrońców Jagiellonii wyszła za linię końcową boiska. Dziesięć minut później ponownie groźnie zrobiło się pod bramką Drągowskiego. Rzut wolny wykonywał Mateusz Machaj, ale jego płaski strzał wybił Michał Pazdan.
Po tej akcji groźny rzut wolny miała jeszcze Jagiellonia, ale strzał Tarasovsa nie zagroził bramce Pawełka. W pierwszej połowie zdecydowanie lepiej prezentowała się drużyna Śląska. Piłkarze Pawłowskiego mądrze rozgrywali piłkę i stosowali pressing, w wyniku którego kilka razy piłkarze Jagi gubili się i tracili piłkę.
Chociaż obie drużyny wyszły na drugą połowę bez zmian, to zdecydowanej lepiej po przerwie grała Jagiellonia. Już w pierwszej akcji Jan Pawłowski otrzymał piłkę w polu karnym Śląska, podał do niekrytego Frankowskiego, a ten spokojnie pokonał Pawełka. Po strzelonej bramce piłkarze Jagi chcieli natychmiast podwyższyć wynik spotkania. W 47. minucie groźnie z dystansu uderzał Filip Modelski, ale jego strzał odbił Mariusz Pawełek.
W trakcie kolejnych kilku minut piłkarze Jagiellonii przycisnęli wrocławian i raz za razem strzelali na bramkę Pawełka. W 51′ minucie rzut rożny wykonywał Łukasz Tymiński, na bramkę Śląska uderzał Maciej Gajos, ale jego strzał świetnie wybronił bramkarz gości. Wtedy obudzili się wrocławianie. W 55. minucie na prawym skrzydle piłkę otrzymał Krzysztof Ostrowski, posłał dokładne dośrodkowanie na głowę Roberta Picha, a ten zdobył swoją dziewiątą bramkę w tym sezonie.
W 70. minucie goście z Wrocławia powinni objąć prowadzenie. Najpierw po tym jak piłkę przed polem karnym stracili gospodarze, Pich dograł do Flavio Paixao, ale jego strzał blokują obrońcy Jagiellonii. Jednak po chwili rzut rożny wykonywał Śląsk, piłkę w polu bramkowym dostał Paixao, ale z najbliższej odległości nie potrafił strzelić bramki.
Po niespełna półgodzinnej drzemce w końcu do ataku ruszyli gospodarze. W 80. minucie z kontratakiem wychodzili piłkarze Jagiellonii, wprowadzony na boisko Taras Romanchuk posłał długie podanie do Karola Mackiewicza, ale jego strzał z woleja minął bramkę Mariusza Pawełka. Trzy minuty później Nika Dzalamidze groźnie dośrodkował w pole karne Śląska, ale zamykającego akcję Romanchuka uprzedzili wrocławianie.
Do końca spotkania nic więcej się nie wydarzyło i mecz zakończył się dziewiątym remisem w historii spotkań obu drużyn. Najbardziej z wyniku spotkania powinni cieszyć się gospodarze, bo dziesięć minut dobrej gry to za mało aby pokonać Śląsk Wrocław. Na pochwały zasługuje drużyna z Wrocławia, która dobrą grą zmazała plamę po ostatniej domowej porażce z Jagiellonią Białystok.
.